Kraków chce ograniczyć liczbę i ruch pojazdów elektrycznych w centrum. Przewoźnicy boją się, że stracą pracę.
Pojazdy elektryczne obwożą turystów po okolicach Rynku Głównego, Wawelu, a także dawnej dzielnicy żydowskiej Kazimierz. Po zmianach, jakie planują wprowadzić krakowscy urzędnicy, mają poruszać się tylko po dwóch trasach.
Jedna z nich ma przebiegać ulicą Sławkowską, przez Rynek Główny, do Brackiej i Franciszkańskiej. Druga ma mieć swój początek przy pl. św. Ducha, potem wieść ul. Szpitalną przez pl. Mariacki, Rynek Główny, ul. Szczepańską, pl. Szczepański i ul. św. Tomasza.
Tym samym ma zwolnić się parking, przy pl. Mariackim, na którym parkowały pojazdy. Ci, którzy się tam nie mieścili, do tej pory krążyli wokół ulicy Floriańskiej.
Kraków zdecydował też zmniejszyć liczbę tych pojazdów ze 130 do 35.
"Nie ma dla nich miejsca w centrum"
Wszystko dlatego, że - jak motywuje urząd miasta - mieszkańcy i sami turyści skarżyli się na pojazdy elektryczne, które powodują utrudnienia w ruchu.
- Centrum miasta, rynek, okalające go ulice, to jest głównie strefa piesza nie po to, żeby przemieszczały się tam niesłychane ilości pojazdów elektrycznych, tylko po to, by turyści, głównie piesi, mogli podziwiać uroki Krakowa – zauważa Filip Szatanik, zastępca dyrektora wydziału informacji Urzędu Miasta Krakowa. - To jest miasto turystyczne, na turystach zarabia i dla tych turystów musi być wygodne – dodaje.
Jak zaznacza urzędnik, dochodziło nawet do sprzeczek i wyzwisk między kierowcami pojazdów elektrycznych z dorożkarzami i innymi przedsiębiorcami.
Urzędnicy proponują przewoźnikom przeniesienie się na Kazimierz i Podgórze. - W centrum nie ma miejsca na setki pojazdów elektrycznych – podkreśla Szatanik.
Boją się o pracę
Kierowcy pojazdów elektrycznych nie rozumieją, jak można stawiać na turystów, jednocześnie zabierając im możliwość zwiedzania głównych zabytków z pokładu pojazdów elektrycznych.
Jak podają sami kierowcy, przewożą ok. 200 tys. turystów rocznie.
- Uważam, że to jest absurd! Ktoś ma problemy z matematyką, gdyż Kraków jest odwiedzany przez kilka milionów turystów rocznie. Nie sposób zrozumieć jak 35 pięcioosobowych pojazdów ma obsłużyć tylu turystów! – oburza się jeden z przewoźników. - Od branży tych pojazdów jest zależnych ok. 3 tys. osób. Zredukowana liczba oznacza masowe zwolnienia – skarży się.
"Będzie dyskusja"
- Dyskusja będzie, nie chcemy przedsiębiorców, tak zwalnych "meleksiarzy", stawiać przed faktem dokonanym. Natomiast na pewno będziemy zmierzać w kierunku ograniczenia liczby pojazdów elektrycznych - odpowiada Szatanik.
Przewoźnicy proponują z kolei stworzenie mikroparkingów, przeznaczonych specjalnie dla nich. Pojazdy elektryczne nie musiałyby wówczas krążyć uliczkami wokół rynku i przestałyby powodować utrudnienia czy zatory.
Autor: nf/mz / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków | Tymoteusz Stach