Podejrzewano u niego zakażenie koronawirusem, ale zamiast czekać na wynik testu w szpitalu, mieszkaniec Małopolski wsiadł do taksówki i pojechał do domu. Kiedy do jego drzwi zapukali policjanci, mężczyzna miał pluć na funkcjonariuszy i grozić, że pozaraża ich koronawirusem.
Jak informuje policja, mężczyzna uciekł ze szpitala w Nowym Sączu pod koniec marca. Okazało się, że pojechał do domu taksówką, po drodze robiąc jeszcze zakupy na stacji paliw. Na koniec kursu poinformował zszokowanego kierowcę, że jest zakażony koronawirusem.
Po nieodpowiedzialnego pacjenta przyjechali policjanci i ratownicy. - Zachowując wszelkie środki ostrożności, po założeniu niezbędnych środków ochrony, policjanci i ratownicy medyczni weszli do mieszkania mężczyzny. Ten nie miał zamiaru wykonywać poleceń, zachowywał się wulgarnie i agresywnie, groził zarażeniem, pluł na policjantów i ratowników. Po interwencji został przewieziony na oddział zakaźny szpitala - mówi Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Zarzuty
W minioną niedzielę mężczyzna znów usiłował opuścić szpitalny oddział. Na miejsce wezwano policję. Pacjent miał znów znieważać interweniujących mundurowych. Według policji, kierował wobec nich groźby i zachowywał się agresywnie. Wyszedł ze szpitala, gdy okazało się, że nie jest zakażony koronawirusem.
Na tym jednak sprawa się nie skończyła. W Komendzie Miejskiej Policji w Nowym Sączu mężczyzna usłyszał zarzuty: narażenia innych osób na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężki uszczerbek na zdrowiu, naruszenia nietykalności cielesnej oraz znieważenia funkcjonariuszy, zmuszania ich przemocą i groźbą bezprawną do zaniechania czynności służbowych. Grozi mu za to kara do 4,5 roku więzienia.
Prokuratura skierowała wniosek o aresztowanie mężczyzny. Sąd przychylił się do tego wniosku i zastosował wobec niego dwumiesięczny tymczasowy areszt.
Źródło: PAP / TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: zachodniopomorska policja