20 mieszkańców z pięciu domów ewakuowali w nocy kieleccy strażacy w związku z wyciekiem wody amoniakalnej. O wydostaniu się szkodliwej substancji służby poinformowali wieczorem pracownicy Świętokrzyskiego Centrum Onkologii. Przez cztery godziny straż pożarna walczyła z rozprzestrzeniającym się amoniakiem.
Informację o wycieku wody amoniakalnej w Świętokrzyskim Centrum Onkologii w Kielcach strażacy otrzymali we wtorek po godzinie 20. Na miejsce skierowano 10 zastępów straży pożarnej - łącznie ponad 30 ratowników, którzy walczyli z rozprzestrzeniającą się szkodliwą substancją.
Czytaj też: Na jeziorze pojawiła się "brązowo-bordowa plama nieznanego pochodzenia". Postawiła na nogi służby
Kielce. Ewakuacja mieszkańców po wycieku
Do wycieku doszło w pobliżu pompy wody amoniakalnej. Awaria została usunięta przez pracowników kieleckiego szpitala jeszcze przed przyjazdem służb, co pozwoliło ograniczyć skalę niebezpieczeństwa.
- Trzeba zaznaczyć, że nie był to czysty amoniak. Mimo wszystko stężenie było na tyle wysokie, że konieczna była ewakuacja 20 mieszkańców z pięciu okolicznych domów. Gdyby stężenie było większe, znacząco powiększylibyśmy obszar ewakuacji - mówi w rozmowie z tvn24.pl starszy ogniomistrz Beata Gizowska, rzeczniczka kieleckiej straży pożarnej.
By ograniczyć rozprzestrzenianie się amoniaku, strażacy ustawili pięć kurtyn wodnych. Około godziny 1 w nocy, gdy roztwór udało się wystarczająco rozcieńczyć, akcja strażaków dobiegła końca, a mieszkańcy mogli wrócić do swoich domów.
W przypadku wycieku wody amoniakalnej zawarty w roztworze amoniak może ulatniać się na skutek podgrzewania cieczy. Dlatego zaleca się w takich przypadkach, by nie wdychać oparów, nie dotykać substancji, zapewnić wentylację, a strefę zagrożenia ewakuować. Wdychanie amoniaku może skutkować innymi dusznościami, bólem oczu i suchością w gardle. W dużych stężeniach może być dużo groźniejszy i grozić nawet utratą przytomności i zatrzymaniem oddechu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KM PSP w Kielcach