Zimą skaczą na śniegu, latem na igelicie. W tym roku uprzątnięcie śniegu na zeskoku Wielkiej Krokwi trwało kilka sekund. I nie jest to zasługa supernowoczesnej technologii, tylko natury. Z najsłynniejszej polskiej skoczni zeszła bowiem minilawina. A wszystko to udało się nagrać.
Moment osunięcia się pokrywy śnieżnej nagrał ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Andrzej Marasek. Na nagraniu widać, jak zwał śniegu z dużą prędkością sunie po powierzchni skoczni, by zatrzymać się na samym dole.
Wideo, które opublikował serwis Tatromaniak, wywołało poruszenie wśród internautów. Żartowali, że "lawina" byłaby kiepskim skoczkiem narciarskim. "Fatalne wyjście z progu, brak telemarka i podpieranie się przy lądowaniu o obie bandy. (…) noty mogą być tylko jedne: -1/20 za krótki skok - zjechać po buli to i ja potrafię. 2/20 - lądowanie. Widowiskowe ale technicznie kiepskie." – skomentował film jeden z użytkowników Facebooka.
Należy jednak pamiętać, że zagrożenie lawinowe w Tatrach jest całkowicie realne. Obowiązuje trzeci, znaczny stopień. Jak czytamy w komunikacie TOPR, oznacza to, że "wyzwolenie lawiny jest możliwe już przy małym obciążeniu dodatkowym, przede wszystkim na stromych stokach. W niektórych przypadkach możliwe jest samorzutne schodzenie średnich, a sporadycznie także dużych lawin".
Lawiny w polskich górach to realne zagrożenie:
Autor: wini//ec/jb / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: www.fundacja.topr.pl - 1% dla TOPR | Andrzej Marasek