Ćwiczy codziennie, bo wierzy, że uzbiera na mistrzostwa. "Odzew jest ogromny"

Ciężka praca nastoletniej akrobatki została nagrodzona
Ciężka praca nastoletniej akrobatki została nagrodzona
Źródło: TVN24 Kraków

Jeszcze nie ma pieniędzy na koncie, ale wciąż ciężko pracuje. - Wierzę, że się uda - mówi na antenie TVN24 Kamila Kędzior. Że uda jej się wyjechać i pokonać, także lepsze od niej, zawodniczki. Trener 16-letniej akrobatki też jest dobrej myśli: odzew na apel o pomoc jest ogromny - mówi.

Kamila wierzy, że spełni się jej marzenie. - W zawodach biorą udział zawodnicy z całego świata, wiem, że będzie ciężko. Jednak cały czas przygotowuję się i mam nadzieję, że będzie dobrze – mówi.

Podkreśla, że zdaje sobie sprawę, że na pewno jest wiele osób, które są lepszymi zawodnikami od niej, ale wierzy, że i jej się uda. A pracuje naprawdę ciężko - jak mówi - 5 razy w tygodniu po dwie, dwie i pół godziny.

Pieniądze Kamili potrzebne są na dojazd na mistrzostwa i noclegi.

Że uda się zebrać potrzebną sumę wierzy też trener sportsmenki Jacek Czerniak. Jak mówi, "odbiera tysiące telefonów od osób, które chcą pomóc". – Odzew jest olbrzymi – podkreśla.

Marzenia o mistrzostwach kosztują 7 tys. zł

Kamila Kędzior trenuje akrobatykę sportową od 6 lat. Jej ciężka praca została nagrodzona - zakwalifikowała się na mistrzostwa świata w Bułgarii. Żeby mogła wystąpić z orzełkiem na piersi potrzebuje jeszcze 7 tys. zł.

Część kosztów wyjazdu Kamili na mistrzostwa deklaruje pokryć fundacja Sapere Auso, małopolska Fundacja Stypendialna, która została powołana przez Sejmik Województwa Małopolskiego. Ministerstwo sportu odmówiło wsparcia.

Zawody będą odbywać się od 7 do 10 listopada. Za miesiąc wyjazd, zostało więc bardzo mało czasu na zebranie brakującej kwoty. Nastolatka może startować w zawodach, dostała rekomendację od Polskiego Związku Akrobatyki Sportowej.

18.10 | Młoda akrobatka potrzebuje pieniędzy by reprezentować kraj na zawodach

18.10 | Młoda akrobatka potrzebuje pieniędzy by reprezentować kraj na zawodach

Autor: ał/iga / Źródło: TVN24 Kraków

Czytaj także: