58-latek z krakowskiego Tyńca zmarł po tym, jak spędził kilkanaście minut w lodowatej wodzie. Pod mężczyzną załamał się lód, gdy ten próbował pomóc swojemu tonącemu psu.
Strażacy dostali zgłoszenie o wypadku w niedzielę około godziny 11. – Mężczyzna wyszedł na spacer z psem. W pewnym momencie zwierzę wpadło do wody, a właściciel najprawdopodobniej ruszył mu na pomoc – relacjonuje Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej komendy policji.
W pewnym momencie lód pod 58-latkiem załamał się i mężczyzna wpadł do lodowatej wody. – Świadek zdarzenia usłyszał plusk i pobiegł na miejsce. Wezwał służby, a w międzyczasie próbował pomóc poszkodowanemu wydostać się na brzeg. Podawał mu jakieś gałęzie, jednak nie przyniosło to skutku – informuje Gleń.
Wyciągnęli go na brzeg
Ponieważ teren uniemożliwia podjazd samochodom, a pokrywa lodowa wykluczała zwodowanie łodzi, pierwsze zastępy straży pożarnej dotarły na miejsce pieszo. W akcji udział brało w sumie 7 zastępów, czyli 24 strażaków.
- Zastaliśmy mężczyznę zanurzonego w wodzie, znajdował się około siedem metrów od brzegu rzeki – opisuje Sebastian Woźniak, rzecznik prasowy krakowskiej straży pożarnej.
Strażacy rozpoczęli akcje ratunkową. - Strażak zabezpieczany przez ratowników za pomocą liny wszedł na taflę lodu i wspólnie z ratownikami wyciągnął poszkodowanego na brzeg – podaje Woźniak. Ratownicy stwierdzili brak funkcji życiowych u 58-latka i podjęli resuscytację.
Mężczyzna został przekazany załodze karetki pogotowia, która również starała się przywrócić mu krążenie. Mimo tych starań 58-latek zmarł.
Zadzwonić po pomoc, nie podchodzić
Strażacy apelują, aby nie wchodzić na zamarznięte jeziora i rzeki. - Jest to szczególnie istotne w kontekście zbliżających się ferii zimowych – zauważa rzecznik straży pożarnej.
- Nie należy wchodzić na lód, szczególnie ten na rzekach. Zamknięte akweny mają to do siebie, ze pokrywa lodowa jest na nich o wiele bardziej przewidywalna i równa, grubsza przy brzegi u cieńsza na środku. Tymczasem nurt rzeki powoduje, że lód jest zdradliwy – tłumaczy Gleń.
Co należy zrobić, kiedy widzimy kogoś, pod kim załamał się lód? Strażacy radzą, by przede wszystkim wezwać pomoc, na przykład dzwoniąc pod numer alarmowy 112. Nie należy natomiast podchodzić do poszkodowanego, ponieważ pod nami również pokrywa lodowa może pęknąć.
- Można coś podać, na przykład gałąź. Tu jednak też trzeba ostrożnie, bo to może powodować zapadnie się lodu – zaznacza rzecznik policji.
Autor: wini//ec / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: OSP Liszki/Facebook