Jedną osobę zabił, osiem kolejnych zranił. Konrad K., który rok temu urządził sobie krwawy "rajd" po jednej z galerii handlowych w Stalowej Woli (Podkarpacie), został uznany przez biegłych za niepoczytalnego. Dlatego zamiast do więzienia trafi na przymusowe leczenie, po którym będzie mógł wyjść na wolność.
Niepoczytalność 28-latka potwierdziły dwa zespoły biegłych. W sumie mężczyzna był badany trzykrotnie.
- Pierwszy zespół biegłych miał wyłącznie orzec, czy podejrzany może być przetrzymywany w warunkach więziennych - tłumaczy Andrzej Dubiel, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.
"Osoba bardzo niebezpieczna"
Dwa kolejne zespoły skupiały się już na poczytalności Konrada K. I były zgodne - mężczyzna nie powinien odpowiadać za swoje czyny przed sądem.
- W związku z tą opinią będziemy kierować wniosek do sądu o umorzenie postępowania. Ponieważ biegli wskazali, że Konrad K. jest osobą bardzo niebezpieczną i jest wysokie prawdopodobieństwo ponownego popełnienia przez niego podobnego czynu, sąd najprawdopodobniej orzeknie bezterminowy środek zabezpieczający – relacjonuje Dubiel.
Co to oznacza w praktyce? K. najprawdopodobniej trafi do zamkniętego ośrodka psychiatrycznego. - Biegli ze szpitala będą co pół roku przedstawiać opinię, czy nadal musi on być izolowany - wyjaśnia rzecznik. Jeśli lekarze wyrażą zgodę, mężczyzna będzie mógł wyjść na wolność.
Atak w galerii
Konrad K. w październiku 2017 roku zaatakował nożami klientów galerii handlowej w Stalowej Woli. Jedna z jego ofiar - 50-letnia kobieta - w wyniku obrażeń zmarła. Osiem innych osób zostało rannych. Mężczyznę ujęli klienci galerii i przekazali policji. Konradowi K. postawiono zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób, poprzez atakowanie dwoma nożami i zadawanie ran w klatkę piersiową, jamę brzuszną i plecy.
K. w toku śledztwa przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia, z których - jak ujawniła prokuratura - wynikało, że za swoje niepowodzenia życiowe obwinia społeczeństwo. Mężczyzna od 2015 roku leczył się psychiatrycznie. W swoim zakładzie pracy często bywał na zwolnieniach lekarskich od psychiatry. Po upływie ostatniego nie wrócił do pracy i nie przedłożył kolejnego zwolnienia.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24