Ratownicy z grupy beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego dostali informację o turystach, którzy utknęli w rejonie Babiej Góry. Okazało się, że dwóch z nich jest w bardzo złym stanie i muszą być transportowani na noszach.
Zgłoszenie z numeru alarmowego 112 wpłynęło do ratowników ze Szczyrku (Śląskie) w czwartek po południu. Dotyczyło 11 osób, które znajdowały się w rejonie szczytu Babiej Góry i nie były w stanie zejść. Uniemożliwiały im to warunki pogodowe: wiatr wiejący z prędkością ponad 100 km/h i intensywne opady śniegu.
- Po odebraniu zgłoszenia w rejon szczytu Babiej Góry rusza pierwszy zespół trzech ratowników ze stacji na Markowych Szczawinach. Po 40 minutach od zgłoszenia udaje się nawiązać ponowny kontakt telefoniczny z turystami i określić ich lokalizację w rejonie Przełęczy Lodowej. Niestety grupa rozdzieliła się, a jedna lub dwie osoby nie są w stanie kontynuować zejścia o własnych siłach – relacjonują ratownicy GOPR.
Turyści "wymagali pilnej pomocy"
W tej sytuacji o akcji poinformowano ratowników wszystkich sekcji operacyjnych beskidzkiego GOPR-u i zorganizowano duży zespół, gotowy do ewakuacji i transportu nawet kilku osób. Powiadomiono też Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej.
Do pierwszych turystów ratownicy dotarli o godziny 15:30 w rejonie Przełęczy Brona. Te osoby były w dobrym stanie i kontynuowały zejście do schroniska.
- O godz. 16:30 ratownicy dotarli do kolejnych czterech osób oczekujących na Przełęczy Lodowej. Dwie z nich bez logicznego kontaktu wymagały pilnej pomocy. Po zabezpieczeniu medycznym i termicznym osoby odzyskały świadomość, co dało nadzieję na to, że wszystko może dobrze się skończyć – relacjonują ratownicy.
Turyści zostali zniesieni na noszach, najpierw do dyżurki na Markowych Szczawinach, a stamtąd karetką górską do Zawoi Markowej, gdzie zostały przekazane Zespołowi Ratownictwa Medycznego. Jak podaje GOPR, wszyscy poszkodowani trafili do szpitala w Suchej Beskidzkiej.
Wyprawa ratunkowa zakończyła się o godzinie 22:00, wzięło w niej udział 20 ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR.
Warunki w górach
Warunki turystyczne są bardzo trudne, szczególnie w wyższych partiach Beskidów. Góry najlepiej podziwiać z dołu. Wieje silny wiatr; nie działa część kolei linowych – podali w sobotę ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR z Centralnej Stacji Ratowniczej w Szczyrku.
- Od wysokości 700 m n.p.m. leży śnieg. W sobotę rano termometry wskazywały od 0 do -4 st. C. Odczuwalna jest jednak dwukrotnie niższa. Bardzo mocno wieje wiatr, przez co wychłodzenie organizmu następuje znacznie szybciej. Widoczność jest dobra. Trzeba być dobrze przygotowanym i zaplanować wycieczkę, by wyjść w góry. Odradzamy wędrówki w takie rejony, jak Hala Miziowa, Pilsko, czy Babia Góra. Szlaki są oblodzone – powiedział ratownik dyżurny.
W rejonie Babiej Góry obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego. Wyzwolenie lawiny jest możliwe przeważnie przy dużym obciążeniu dodatkowym, szczególnie na stromych stokach. Samoistne zejście bardzo dużych lawin jest mało prawdopodobne.
Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: GOPR Beskidy