Turyści utknęli na Babiej Górze. Dwie osoby ratownicy znieśli na noszach

Ratownicy z grupy beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego dostali informację o turystach, którzy utknęli w rejonie Babiej Góry
Turyści utknęli na Babiej Górze
Źródło: TVN24
Ratownicy z grupy beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego dostali informację o turystach, którzy utknęli w rejonie Babiej Góry. Okazało się, że dwóch z nich jest w bardzo złym stanie i muszą być transportowani na noszach.

Zgłoszenie z numeru alarmowego 112 wpłynęło do ratowników ze Szczyrku (Śląskie) w czwartek po południu. Dotyczyło 11 osób, które znajdowały się w rejonie szczytu Babiej Góry i nie były w stanie zejść. Uniemożliwiały im to warunki pogodowe: wiatr wiejący z prędkością ponad 100 km/h i intensywne opady śniegu.

- Po odebraniu zgłoszenia w rejon szczytu Babiej Góry rusza pierwszy zespół trzech ratowników ze stacji na Markowych Szczawinach. Po 40 minutach od zgłoszenia udaje się nawiązać ponowny kontakt telefoniczny z turystami i określić ich lokalizację w rejonie Przełęczy Lodowej. Niestety grupa rozdzieliła się, a jedna lub dwie osoby nie są w stanie kontynuować zejścia o własnych siłach – relacjonują ratownicy GOPR.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Turyści "wymagali pilnej pomocy"

W tej sytuacji o akcji poinformowano ratowników wszystkich sekcji operacyjnych beskidzkiego GOPR-u i zorganizowano duży zespół, gotowy do ewakuacji i transportu nawet kilku osób. Powiadomiono też Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej.

Do pierwszych turystów ratownicy dotarli o godziny 15:30 w rejonie Przełęczy Brona. Te osoby były w dobrym stanie i kontynuowały zejście do schroniska.

- O godz. 16:30 ratownicy dotarli do kolejnych czterech osób oczekujących na Przełęczy Lodowej. Dwie z nich bez logicznego kontaktu wymagały pilnej pomocy. Po zabezpieczeniu medycznym i termicznym osoby odzyskały świadomość, co dało nadzieję na to, że wszystko może dobrze się skończyć – relacjonują ratownicy.

Turyści zostali zniesieni na noszach, najpierw do dyżurki na Markowych Szczawinach, a stamtąd karetką górską do Zawoi Markowej, gdzie zostały przekazane Zespołowi Ratownictwa Medycznego. Jak podaje GOPR, wszyscy poszkodowani trafili do szpitala w Suchej Beskidzkiej.

Wyprawa ratunkowa zakończyła się o godzinie 22:00, wzięło w niej udział 20 ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR.

Warunki w górach

Warunki turystyczne są bardzo trudne, szczególnie w wyższych partiach Beskidów. Góry najlepiej podziwiać z dołu. Wieje silny wiatr; nie działa część kolei linowych – podali w sobotę ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR z Centralnej Stacji Ratowniczej w Szczyrku.

- Od wysokości 700 m n.p.m. leży śnieg. W sobotę rano termometry wskazywały od 0 do -4 st. C. Odczuwalna jest jednak dwukrotnie niższa. Bardzo mocno wieje wiatr, przez co wychłodzenie organizmu następuje znacznie szybciej. Widoczność jest dobra. Trzeba być dobrze przygotowanym i zaplanować wycieczkę, by wyjść w góry. Odradzamy wędrówki w takie rejony, jak Hala Miziowa, Pilsko, czy Babia Góra. Szlaki są oblodzone – powiedział ratownik dyżurny.

W rejonie Babiej Góry obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego. Wyzwolenie lawiny jest możliwe przeważnie przy dużym obciążeniu dodatkowym, szczególnie na stromych stokach. Samoistne zejście bardzo dużych lawin jest mało prawdopodobne.

Czytaj także: