Policjanci z Nowego Targu jechali na interwencję, kiedy na poboczu drogi zauważyli kobietę z nieprzytomnym dzieckiem. Natychmiast się zatrzymali i udzielili pomocy dziewczynce. Okazało się, że kobieta wiozła swoją 1,5-roczną córeczkę do szpitala – dziewczynka miała ponad 40 stopni gorączki.
Policjanci na interwencję jechali w czwartek. W Waksmundzie (woj. małopolskie) zauważyli stojącą na poboczu kobietę a przy niej nieprzytomne dziecko i kilka osób, które usiłowały udzielić dziewczynce pomocy.
- Funkcjonariusze natychmiast przejęli dziecko od zdenerwowanej matki i zachowując opanowanie ocenili stan dróg oddechowych dziecka – relacjonuje Mariusz Ciarka z małopolskiej komendy policji. Okazało się, że dziewczynka nie oddycha.
Mundurowym udało się przywrócić oddech u dziecka. – Policjant wziął to dziecko na rękę, przechylił i uderzył dwa razy po plecach i zaczęło oddychać – tłumaczy świadek zdarzenia, pani Stanisława. Drugi policjantów w tym czasie uspokajał przerażoną matkę.
Przy grupie zatrzymał się przejeżdżający ratownik TOPR, który pomógł policjantom w monitorowaniu pulsu i oddechu dziecka do czasu przyjazdu karetki.
Jechały do szpitala
Okazało się, że kobieta była właśnie w drodze do szpitala, gdzie jej córkę miał zbadać lekarz.
- Dziecko bardzo gorączkowało, miało ponad 40 stopni i w trakcie przejazdu samochodem straciło oddech i przytomność – wyjaśnia rzecznik.
Po przyjeździe karetki dziewczynką zajął się lekarz. Teraz dziewczynka przebywa na oddziale dziecięcym nowotarskiego szpitala. Jej stan jest dobry.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Mateusz Półchłopek