Rok więzienia - to nieprawomocny wyrok sądu wobec Łukasza D., oskarżonego o brutalne zabicie psa w gminie Masłów pod Kielcami. Według śledczych mężczyzna podczas kłótni z matką strzelił do czworonoga z wiatrówki, uderzał w niego siekierą, a potem wywlókł do lasu na łańcuchu. Groziło mu nawet osiem lat pozbawienia wolności. - Ten wyrok jest zdecydowanie za niski - ocenia dla tvn24.pl prezes Stowarzyszenia Vox Animalium Ksenia Buglewicz.
Do zdarzenia doszło 5 czerwca ubiegłego roku w podkieleckiej gminie Masłów. Jak informowała wówczas policja, jedna z mieszkanek gminy powiadomiła służby, że jej - będący pod wpływem alkoholu - syn zabił psa. Jak tłumaczyła funkcjonariuszom, wcześniej między nią a wówczas 41-letnim Łukaszem D. doszło do kłótni.
Po sprzeczce mężczyzna miał wrócić do siebie, a później znów przyszedł do domu matki uzbrojony w broń palną. - Wtedy strzelił z niej do psa rasy mieszanej, a następnie zadał kilka uderzeń siekierą. Potem ciągnął truchło zwierzęcia na łańcuchu po ziemi i ukrył je - przekazywała w rozmowie z tvn24.pl szefowa Prokuratury Rejonowej Kielce Wschód Beata Zielińska-Janaszek.
Truchła psa do tej pory nie odnaleziono. Nie wiadomo, czy w momencie ciągnięcia czworonoga do lasu zwierzę jeszcze żyło.
Brutalne zabicie psa pod Kielcami. Łagodny wyrok
Jak ustalili śledczy, Łukasz D. w furii miał również grozić wiatrówką swojej siostrze. Gdy przyjechała policja, krył się w lesie. Tego samego dnia wieczorem został zatrzymany. Okazało się, że jest już znany tamtejszym policjantom. Został oskarżony o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzęciem i o nielegalne posiadanie broni.
Za pierwszy z tych czynów grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Za drugi - od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Karze, którą ogłosił Sąd Rejonowy w Kielcach, zdecydowanie bliżej jest dolnej niż górnej granicy przewidzianej przez Kodeks karny.
Jak przekazał we wtorek sędzia Tomasz Durlej, rzecznik Sądu Rejonowego w Kielcach, sąd w nieprawomocnym wyroku uznał, że mężczyzna miał ograniczoną zdolność do rozpoznania czynu ze względu na uzależnienie od alkoholu. Wymierzył mu karę łączną roku pozbawienia wolności.
- Orzekł również wobec Łukasza D. środek karny w postaci zakazu posiadania psów przez siedem lat oraz nawiązkę na rzecz schroniska dla bezdomnych zwierząt w kwocie sześciu tysięcy złotych - poinformował sędzia Durlej.
Mężczyzna został obciążony kosztami sądowymi i musi poddać się leczeniu odwykowemu.
"Wyrok zdecydowanie za niski"
O komentarz dotyczący wyroku w tej sprawie spytaliśmy prezeskę Stowarzyszenia Vox Animalium Ksenię Buglewicz. Aktywistka ocenia, że jest on "zdecydowanie za niski".
- Ten mężczyzna wkrótce będzie mógł chodzić wolno po ulicy. Osoba, która ma zdolność dopuszczenia się tak okrutnego czynu, wcześniej czy później może stać się zagrożeniem dla ludzi. Tu mamy zresztą do czynienia z takim przypadkiem, bo policja informowała, że on groził swoim najbliższym. To powinno przemawiać nawet do kogoś, komu nie zależy na zwierzętach - skomentowała Buglewicz.
Szefowa Stowarzyszenia Vox Animalium przyznaje jednak, że niskie wyroki za podobne przestępstwa to w polskich sądach przykra reguła. - Konsekwencje ponoszone przez oprawców zwierząt są często niewielkie, tym bardziej że celem tych wyroków nie jest zemsta, tylko ochrona społeczeństwa i resocjalizacja - podkreśla Ksenia Buglewicz.
Wyroki w takich sprawach są bardzo zróżnicowane, często są jednak łagodne, budząc sprzeciw środowisk obrońców praw zwierząt. Tak było w przypadku byłego senatora PiS Waldemara Bonkowskiego, który za samochodem ciągnął psa, doprowadzając do jego śmierci w niewyobrażalnych męczarniach. Sąd pierwszej instancji orzekł rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Dane Ministerstwa Sprawiedliwości z 2019 roku mówią o niespełna 840 sprawach, które zakończyły się wyrokami skazującymi. 228 osób usłyszało wyrok w zawieszeniu, 105 trafiło do więzienia, tylko dwie osoby na dłużej niż trzy lata.
Są też przykłady wyroków wyjątkowo - jak na polskie warunki - surowych. Na przykład Rafał B., mężczyzna, który brutalnie zabił psa, kilkukrotnie przyjeżdżając po nim samochodem, został prawomocnie skazany na cztery lata i trzy miesiące bezwzględnego więzienia. Z kolei Jerzy B., oskarżony o to, że pobił swego psa szpadlem i zakopał żywcem pod wiaduktem, został skazany na dwa i pół roku więzienia.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock