Snowboardziści zderzyli się na stoku. Stasia zabrał śmigłowiec

Snowboardzistę musiał zabrać do szpitala śmigłowiec
Snowboardzistę musiał zabrać do szpitala śmigłowiec
Źródło: Zwardoń SKI

19-latek wjechał na stoku narciarskim w 14-latka - takie są wstępne ustalenia policji. Obaj jeździli na snowboardzie, w wypadku ucierpiał młodszy. Stracił przytomność, trzeba było wezwać śmigłowiec ratowniczy.

Do wypadku doszło w czwartek w południe na stoku narciarskim w Zwardoniu. 19-letni mieszkaniec Świętochłowic zderzył się z 14-letnim warszawiakiem. Obaj byli na snowboardzie.

- Ze wstępnych ustaleń, na podstawie rozmów z użytkownikami stoku wynika, że 19-latek wjechał w 14-latka - mówi Mirosława Piątek, rzeczniczka policji w Żywcu.

- Są dwie wersje. Opiekunowie 19-latka, który był tam na obozie, twierdzą, że to był po prostu nieszczęśliwy wypadek. Snowboardziści, gdy jadą do siebie plecami, mają martwy punkt, mogą siebie nie widzieć - opowiada Wojciech Tylka ze stacji narciarskiej Zwardoń SKI.

Młodszy snowboardzista stracił przytomność. Wezwano do niego śmigłowiec lotniczy. Zanim go zabrał do szpitala, chłopiec był już przytomny. - To Staś, rozmawiałem z nim długo. 5 lat jeździ na snowboardzie - dodaje Tylka.

- Jest poobijany, ale mamy informację od rodziny, że nic poważnego mu się nie stało - dodaje Piątek.

19-latek był trzeźwy. Obaj chłopcy mieli kaski na głowach. Policja sprawdza, czy zachowali należytą ostrożność.

Rekordowy sezon na beskidzkich stokach: 1600 wypadków

Tylko w Wiśle doszło w tym sezonie do dwóch nieszczęśliwych wypadków na wyciągu. W czwartek rano w ośrodku narciarskim Soszów z krzesełka spadło dwóch pracowników tego ośrodka i w ciężkim stanie trafili do szpitala. Krzesło zahaczyło się o siatkę zabezpieczającą, zatrzymało się i nagle ruszyło, wyrzucając mężczyzn na betonowy peron 5 metrów niżej.

W połowie stycznia w ośrodku Klepki z krzesła spadł 9-letni narciarz. Krzesło podcięło mu nogi, jadący z chłopcem dziadek zdążył złapać wnuka za ręce, ale po kilku metrach jazdy nie wytrzymał i puścił. Było to na wysokości 10 metrów, ale upadek zamortyzowała gruba warstwa śniegu i 9-latkowi nic się nie stało.

Tragiczny wypadek wydarzył się 21 stycznia. 20-letni narciarz przewrócił się zjeżdżając w ośrodku Cieńków. Został przewieziony do szpitala w Krakowie, gdzie zmarł.

Od początku grudnia, gdy ruszył sezon narciarski, goprowcy interweniowali już 1600 razy. Po rozpoczęciu ferii w połowie stycznia nie mieli ani jednego spokojniejszego dnia. W minioną niedzielę byli wzywani na pomoc 77 razy.

Przyczyny? Piękna aura, wyśmienite warunki na trasach od wielu tygodni, długi sezon, ogromna frekwencja i wreszcie: brawura, lekkomyślność i brak umiejętności jazdy na nartach.

22 stycznia na stoku w Szczyrku policjanci pomagali wydostać się z głębokiej zaspy 32-letniemu snowboardziście. Musieli skuć go kajdankami. Był agresywny i pijany.

Rekordowy sezon na stokach pod względem wypadków

Rekordowy sezon na stokach pod względem wypadków

Autor: mag//ec / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: