- Ilekroć jestem na wizytach u prezydenta Marcina Krupy, gramy razem na harmonijkach - mówi znany bluesman Józef Skrzek. Krupę popierają muzycy i pisarze. Nie przepadają za nim rowerzyści. Ma jednak poparcie mieszkańców. Sondaż wskazuje, że w Katowicach wszystko może rozstrzygnąć się w I turze.
Według sondażu IPSOS Marcin Krupa uzyskał 51,1 procent głosów i wygrał już w pierwszej turze.
Z ogłaszaniem zwycięstwa musi się jednak wstrzymać do ogłoszenia oficjalnych wyników. Gdyby doszło do drugiej tury, zmierzy się z Jarosławem Makowskim (Koalicja Obywatelska), na którego głos, według sondażu, oddało 24,4 proc. wyborców.
- Dziękuję mieszkańcom Katowic, że po raz kolejny zaufali "Forum Samorządowemu i Marcin Krupa". Po raz kolejny pokazali, że chcą Katowic bezpartyjnych i tak będzie budowali Katowice ponad podziałami" - powiedział prezydent podczas swojego wieczoru wyborczego. - Katowice to wielka sprawa, stolica metropolii, którą zbudowaliśmy 1,5 roku temu, warto to rozwijać dla dobra nas wszystkich" – dodał.
Według Ipsos pozostali kandydaci uzyskali: Jarosław Makowski (KKW Platforma.Nowoczesna Koalicja Obywatelska) - 24,4 proc., Jarosław Gwizdak (KW Prawo do Katowic) - 11,1 proc., Ilona Kanclerz (KW Śląskiej Partii Regionalnej) - 7,7 proc., Adam Słomka (Konfederacja - Ruch Kontroli Władzy) - 2,5 proc., Jakub Kalus (Ruch Narodowy) - 2 proc., i Mirosław Korbasiewicz (Stronnictwo Pracy) - 1,2 proc.
Kaczyński zaskoczył
26 kwietnia, posiedzenie komitetu politycznego PiS. Na zakończenie prezes partii Jarosław Kaczyński przedstawia swoich kandydatów na prezydentów miast.
- Katowice - tutaj poprzemy pana Marcina Krupę, który nie jest działaczem Prawa i Sprawiedliwości, jest ponadpartyjny, ale był popierany przez nas poprzednio i w dalszym ciągu będzie popierany - mówi Kaczyński.
Pomyłki i nieobecności
Prezes musiał się pomylić albo nie wiadomo, o co tu chodzi. W poprzednich wyborach samorządowych w 2014 roku kandydatem PiS na prezydenta Katowic od początku do końca był Andrzej Sośnierz, który w drugiej turze przegrał z kretesem właśnie z Krupą.
Wymieniani kandydaci prezentują się na scenie przed obiektywami obok prezesa PiS. Krupy nie ma. A w katowickim urzędzie zaskoczenie. Prezydent jeszcze nawet nie ogłosił, że w ogóle będzie ubiegać się o reelekcję. Nie wiedział, że PiS go chce?
Dwie godziny później wydaje oświadczenie w mediach społecznościowych: Zawsze podkreślałem, że jestem prezydentem bezpartyjnym i współpracuję z każdym, kto chce działać na rzecz Katowic i naszych mieszkańców. Doceniam fakt, że Pan Prezes Jarosław Kaczyński wyraził dzisiejsze poparcie podkreślając fakt, że nie jestem członkiem Prawa i Sprawiedliwości, tylko osobą ponadpartyjną. Ten głos poparcia traktuję jako dostrzeżenie efektów mojej pracy na rzecz miasta i za nie dziękuję - napisał Krupa.
Jednak 12 października, gdy do Katowic na konwencję PiS zjeżdżają Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki, Krupa dawno rozpoczął kampanię.
Morawiecki mówi o nim „nasz prezydent”. I próbuje kupić kolejką linową. - Nasz prezydent tutaj z Katowic zastanawiał się 4 lata temu - miał taki plan, katowiczanie na pewno pamiętają - żeby zbudować kolejkę linową z południa Katowic do centrum. Potem zrezygnował z tego i dzisiaj zdaje się, że o tramwaju jest mowa. Chcę przypomnieć, że jesteśmy ekspertami od kolejek linowych. Jakby trzeba było wrócić do tych planów, to z prezydentem Krupą na pewno możemy tutaj różne rozwiązania infrastrukturalne zaproponować - oświadcza premier.
A Krupa nieobecny. - Nie był zaproszony i była to zamknięta impreza PiS - dowiadujemy się w jego sztabie.
W ostatnim spocie wyborczym PiS straszy Polaków uchodźcami i po raz kolejny wywołuje Krupę, chociaż nie wprost.
Słyszymy - jako zarzut - że „samorządowcy z PO chcą przyjmować migrantów i potwierdzili to specjalną deklaracją”. Faktycznie jest taka deklaracja, ale Unii Metropolii Polskich. Miała być podpisana przez dwunastu prezydentów największych miast, z których połowa nie należy do PO. Wśród nich - Krupa.
Wszyscy podpisali, oprócz Krupy.
Nie było go konferencji w Gdańsku, gdy inni prezydenci podpisywali (był w Dolnie Krzemowej w USA). Tłumaczył się dziennikarzom, że o niczym go nie poinformowano (że dowiedział się z mediów), a potem przepraszał, że wysłany do niego projekt deklaracji zawieruszył się w urzędzie i do niego nie dotarł (groził wyciągnięciem konsekwencji służbowych). Ostatecznie nazwał deklarację grą partyjną (bo migrantami powinien zająć się rząd).
- W deklaracji chodziło o integrację migrantów w Polsce, niekoniecznie ze Wschodu - mówi Andrzej Lubiatowski z Unii Metropolii Polskich.
- Czy Krupa mógł ją podpisać w późniejszym terminie? - dopytujemy.
- Pewnie mógł. Nie podpisał, bo go nie było, a potem znalazł się w dziwnej sytuacji, kiedy rozpętała się burza medialna wokół deklaracji. Tymczasem prezydenci Katowic zawsze starają się być stonowani, wypośrodkowani. Są symetrystami.
Place i pomniki
Są inne powody, dla których PiS nie powinien popierać Marcina Krupy. Prezydent Katowic sprzeciwił się dekomunizacji obiektów, wskazanych przez IPN.
Można mu wybaczyć, że walczył o pozostawienie pomnika generała Jerzego Ziętka w Katowicach. Ziętek był w najwyższych strukturach władzy PRL, od wojewody po członka Rady Państwa, ale Śląsk wiele mu zawdzięcza. Uzdrowiska, uniwersytet, największy w Europie park i kojarzoną na całym świecie halę widowiskowo-sportową Spodek. Ziętek budował tę perłę architektury w tajemnicy przed zwierzchnikami, bo to były lata 50. ubiegłego wieku, kiedy pieniądze szły na mieszkania, a na Śląsku miał się rozwijać przemysł, nie kultura i edukacja.
Gdyby Krupa podniósł rękę na Ziętka, mógłby dużo stracić w sondażach wyborczych.
Ale nie zgadzał się także na usuwanie z nazwy placu przed dworcem PKP mniej znanego poety Wilhelma Szewczyka, który zapisał się w historii poparciem komunistycznych represji wobec duchowieństwa katolickiego w Polsce.
Krupa nie bronił Szewczyka. Argumentował, że zmiana nie była uzgodniona z mieszkańcami - to oni wyszli na plac protestować. Chcąc nie chcąc jednak znalazł się po drugiej stronie barykady propozycji forsowanej przez wojewodę śląskiego - nazwaniu placu imieniem Marii i Lecha Kaczyńskich.
Pomnik Ziętka został, bo Krupa przekazał go na własność Muzeum Historii Katowic. Sprawę placu - na korzyść Szewczyka - rozstrzygnął sąd, uznając, że poeta ten nie urastał do miana symbolu komunizmu.
Procesy z prawicą
Krupa nie jeden raz wmieszany był w procesy, w których po drugiej stronie zasiadała prawica. To ona go pozywała.
Pierwszy raz za to, że 6 maja rozwiązał legalny marsz Młodzieży Wszechpolskiej i Ruchu Narodowego przez centrum Katowic. Krupa podjął taką decyzję, gdy naprzeciw narodowców wyszli kontrmanifestanci, którzy nie mieli zgody na zgromadzenie, bo za późno o nią wystąpili.
Uzasadniał, że zrobił to w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców. Jednak przed demonstracją podczas spotkania z dziennikarzami oświadczył, że w tym mieście nie ma miejsca na propagowanie faszyzmu i nacjonalizmu. Poinformował, że ograniczył planowaną przez środowiska narodowe imprezę, na którą oprócz przemarszu, miał się składać jeszcze piknik z udziałem zespołu muzycznego, kojarzonego z tekstami o faszystowskim przekazie.
Po przegranej w sądzie pierwszej instancji, dodał w oświadczeniu: W Katowicach nie chcemy oglądać na ulicach zamaskowanych ludzi trzymających transparenty „white boys” z symbolami faszystowskimi. Katowice od zawsze były miastem dialogu, ale nie ma mojej zgody na manifestowanie ideologii godzących w prawa i wolności innych ludzi.
Złożył apelację i wygrał.
Obronił przed narodowcami tegoroczny Marsz Równości, który odbył się w Katowicach 8 września. Nie zgodził się na zgłoszoną przez nich kontrmanifestację. Gdy zaskarżyli sprawę do sądu okręgowego, który uchylił decyzję prezydenta Katowic, Krupa nie odpuścił. Zwrócił się o rozpatrzenie tej decyzji do Sądu Apelacyjnego i znowu pokonał narodowców.
Sojusz z SLD
10 października. Dawno po posiedzeniu PiS, kiedy Kaczyński poparł Krupę, ale dwa dni przed konwencją, na której Morawiecki nazwie Krupę „naszym prezydentem”. Kandydat na prezydenta Katowic z Koalicyjnego Komitetu Wyborczego SLD Lewica Razem Henryk Moskwa rezygnuje z walki. Z powodów osobistych. I udziela poparcia Krupie.
Nie robi tego za plecami prezydenta Katowic. Moskwa i Krupa zwołują wspólnie konferencję prasową. Mówią o „punktach zbieżnych” w kampanii. Są to: darmowe żłobki i przedszkola oraz darmowe bilety dla młodzieży uczącej się i mieszkańców po 65 roku życia.
- A co z in vitro, które w swoim programie obiecywał Moskwa? - dopytują dziennikarze. - Chcemy współpracować na rzecz mieszkańców, ale nie działać w sposób ideologiczny - odpowiada Krupa.
Zawsze podkreśla, że jego jedyną partią są Katowice. Odkąd zaczął działać w samorządzie, najpierw jako radny w 2006 roku - miał wtedy 30 lat - potem wiceprezydent, należy do niezależnego ugrupowania, tworzonego przez Piotra Uszoka, ówczesnego prezydenta Katowic.
Uszok rządził stolicą Śląska 16 lat i namaścił Krupę. A ten kontynuuje jego politykę. Dokończył rozpoczętą przez Uszoka przebudowę rynku, który był piętą achillesową Katowic. Teraz nazywany jest betonową pustynią. Nie licząc drobnej roślinności jedyne drzewa to palmy w donicach, ustawiane w sezonie letnim przy sztucznej rzece, zbudowanej na śladzie tej prawdziwej, ale ukrytej pod ziemią, bo jest brudna i śmierdzi.
Mieszkania i rowery
Podsumowując swoją pierwszą kadencję, Marcin Krupa pochwalił się, że obietnicę mieszkań na wynajem spełnił na prawie 400 procent. Wedle postulatu miasto miało oddawać sto mieszkań rocznie, a w ciągu pięciu lat oddało 1488 (nowe lub wyremontowane lub do remontu).
W kolejnej kadencji obiecuje stworzyć mieszkania dla ludzi starszych przy ulicy Mariackiej, którą jego poprzednik Piotr Uszok przekształcił w najbardziej rozrywkowy deptak w mieście, z knajpą w niemal każdej kamienicy.
Obiecywaną w 2014 rozbudowę dróg rowerowych Krupa ocenił na 90 procent. Rowerzyści mają inne zdanie i próbowali to udowodnić, zapraszając kandydatów na prezydentów Katowic do przejażdżki po mieście. Mieli dotrzeć na rowerze z różnych dzielnic pod urząd miasta w centrum.
Stawili się wszyscy, oprócz Krupy, który przysłał swojego rzecznika. Każdy był nagrywany w czasie jazdy, a na koniec musiał ocenić, jaką część trasy pokonał wydzieloną ścieżką rowerową.
Filozof i teolog Jarosław Makowski, startujący z Koalicji Obywatelskiej (w sondażach drugi za Krupą) - 25 procent drogi pokonał ścieżką z Giszowca do centrum.
Projektantka mody Ilona Kanclerz, reprezentująca Śląską Partię Regionalną (trzecia w sondażach) - 10-15 procent z Brynowa.
Z kolei sędzia Jarosław Gwizdak, kandydat niezależny (czwarty w sondażach) aż 80 procent z osiedla Witosa, ale przyznał, że jechał okrężną drogą, bo szukał tej ścieżki.
Nawet rzecznik Krupy musiał przyznać, że nie dotarł z Ligoty do urzędu wyłącznie ścieżką.
Rowerzyści usprawiedliwiali nieobecność prezydenta kontuzją po wypadku motocyklowym.
Motor i harmonijka
Bo Krupa jest motocyklistą.
Do pracy w urzędzie dojeżdżał motocyklem – jak mówił w lokalnych mediach - z czystą koszulą w plecaku. Pierwszy motocykl poskładał sobie sam ze złomu, gdy miał 13 lat, bo nie było go stać na nowy. Zrobił licencję kierowcy rajdowego w Automobilklubie Śląskim, a synowi dał imię na cześć znanego rajdowca Błażeja Krupy.
Jest motocyklistą i muzykiem. - Ilekroć jestem na wizytach u prezydenta Marcina Krupy, gramy razem na harmonijkach - mówi multiinstrumentalista, wokalista i kompozytor Józef Skrzek w spocie wyborczym Krupy.
Jest na to świeży dowód na profilu facebookowym Marcina Krupy - fragment nagrania tegorocznego koncertu zespołu Cree Sebastiana Riedla. Prezydent gra na harmonijce ustnej, dając nawet "króciutką solówkę", do piosenki "Autsajder".
Podczas pierwszej kampanii wyborczej przygrywał na harmonijce w Rondzie Sztuki pod Spodkiem. Uwielbia ulicznych grajków, chciałby żeby muzyka na żywo rozbrzmiewała w każdym pubie, jak w Nowym Orleanie. To za jego kadencji stolica Śląska zdobyła tytuł Katowice Miasto Muzyki UNESCO.
Już w podstawówce założył swoją pierwszą kapelę rockową. Grał na klawiszach. Mieli już robić karierę, zgłosili się na festiwal piosenki ekologicznej, ale uznano ich tekst za zbyt ostry. Szedł tak: "To nasza ziemia, to nasz Śląsk, w ziemi ołów, w powietrzu swąd".
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Andrzej Grygiel/PAP