Tydzień przed katastrofą w kopalni Mysłowice-Wesoła stężenie metanu było podwyższone - poinformował Wojciech Magiera, wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego i szef komisji powołanej do zbadania przyczyn wypadku. Zaznaczył jednak, że ta ocena "jest jeszcze bardzo wstępna".
W piątek odbyło się drugie posiedzenie komisji. Podczas niej, członkowie zapoznali się z informacjami dotyczącymi realizacji czterech badań oraz ustaleniami prokuratury.
- Na podstawie bardzo wstępnych wypowiedzi ekspertów – zresztą zdania niektórych z nich na pewne tematy były podzielone – można powiedzieć, że w przeciągu ostatniego tygodnia przed zdarzeniem w rejonie ściany 560 rosło zagrożenie i metanowe i pożarowe - wskazał Magiera.
Ma to wynikać zarówno z zeznań świadków, jak i wskazań czujników, które jednak nie są do końca jednoznaczne. Jednolite wskazania pochodzą bowiem z czujników stacjonarnych, natomiast istnieją różnice w zabezpieczonych pomiarach czujników indywidualnych. Odczytywanie danych z różnych instrumentów jest czasochłonne – omówienie możliwie pełnego ich zbioru będzie najprawdopodobniej możliwe w okolicach przełomu stycznia i lutego.
Wśród dotychczasowych działań związanych z wyjaśnianiem przyczyn katastrofy, eksperci komisji m.in. przesłuchali 28 osób. Nie było jednak wśród nich osób ze zmiany, na której doszło do wypadku. Nie przesłuchiwano też jeszcze kierownictwa kopalni.
Pięć ofiar katastrofy
6 października w kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do zapalenia i najprawdopodobniej wybuchu metanu na poziomie 665 m. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 pracowników.
Katastrofa spowodowała pięć śmiertelnych ofiar. Czterej ciężko poparzeni górnicy w wieku 26, 28, 29 i 32 lat zmarli w kolejnych dniach w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Kolejną ofiarą stał się 42-letni kombajnista, którego ratownicy odnaleźli w 12. dobie prowadzonych w trudnych warunkach poszukiwań.
Akcja ratownicza odbywała się w warunkach m.in. podziemnego pożaru – objawiającego się podwyższonymi stężeniami tlenków, zadymieniem i temperaturą. Ratownicy pracowali przy bardzo słabej widoczności w aparatach oddechowych. Wielokrotnie byli wycofywani – ze względu na okresowe wzrosty stężeń niebezpiecznych gazów.
We wtorek w kopalni zakończono akcję pożarową. Obecnie trwają analizy, czy można zawęzić strefę zagrożenia. Byłby to jeden z pierwszych kroków m.in. do wznowienia wydobycia.
Do wypadku doszło w kopalni Mysłowice-Wesoła należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: rf / Źródło: TVN24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl