Choroba błyskawicznie zabrała trzyletniego chłopca, specjaliści przypuszczali, że mogły go zaatakować meningokoki. Na szczęście nikogo w przedszkolu nie zaraził. - Sepsa i wywołujące ją zakażenie meningokokami pojawiają się w całym powiecie raz, dwa razy na rok - uspokaja sanepid.
Po czterech dniach od śmierci trzylatka przedszkole w Ustroniu znów jest czynne. Tragedia sparaliżowała miasto strachem, zwłaszcza rodziców rówieśników chłopca.
W środę chłopiec był w przedszkolu. - Był wesoły, bawił się, nie miał żadnych objawów choroby - mówiła nam Jolanta Kocyan, dyrektorka Szkoły Podstawowej z oddziałami przedszkolnymi w Ustroniu.
Mama zabrała synka do szpitala w Cieszynie w czwartek rano. Był w stanie krytycznym, miał wybroczyny. Lekarze zdecydowali przetransportować go do szpitala pediatrycznego w Bielsku-Białej, ponieważ jest tam specjalistyczny Oddział Intensywnej Terapii Dzieci i Młodzieży.
Na miejscu czekał już na trzylatka zespół lekarzy, ale mimo reanimacji chłopiec zmarł. W sumie był hospitalizowany 4 godziny.
Sanepid zalecił chemioprofilaktykę wszystkim, którzy mieli kontakt z dzieckiem oraz zamknięcie przedszkola w celu usunięcia źródła zakażenia.
W piątek prano pościel, czyszczono dywany, dezynfekowano zabawki. Od poniedziałku placówka znów jest czynna. - Nie otrzymaliśmy informacji, aby ktoś jeszcze zachorował - mówi Teresa Wałga, dyrektorka sanepidu w Cieszynie.
Na szczęście to rzadkość
Trwają badania, co było przyczyną posocznicy u trzylatka. Lekarze i inspektorzy sanitarni od początku przypuszczali, że to meningokoki. Gdy zaatakują, objawy choroby następują piorunująco. I są zaraźliwe.
Wałga uspokaja, że po pierwsze, przed bakterią łatwo się bronić higieną i szczepionką. I po drugie: - W naszym powiecie meningokoki powodują sepsę rzadko, raz, dwa razy do roku.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice