Dwóch detektorystów szukało na terenie północnej Jury Krakowsko-Częstochowskiej śladów odwrotu wojsk polskich z 1939 roku. To, co znaleźli, przeszło ich najśmielsze oczekiwania. Odkryty przez nich miecz ma blisko dwa tysiące lat, mógł należeć do wojownika z plemienia Wandalów.
Rafał Proszowski i Mariusz Lampa ze śląskiego stowarzyszenia Inventum badali teren północnej Jury w styczniu. Mieli nadzieję przy pomocy detektorów znaleźć ślady polskiego wojska z początków II wojny światowej.
- Poszukiwania były prowadzone za pomocą wykrywaczy metali. Jeden z kolegów usłyszał specyficzny sygnał i postanowił sprawdzić, co kryje się w ziemi (...). Po odsłonięciu całości okazało się że widoczne są dwa kawałki przełamanego miecza - powiedział przedstawiciel stowarzyszenia Inventum Mariusz Włudarz.
Złamany podczas pogrzebu
Wtedy przerwano dalsze działania, gdyż w przypadku podejrzenia, że odkryty przedmiot może być zabytkiem archeologicznym, prawo zabrania podejmowania go na własną rękę. Znalezisko zostało zabezpieczone, a miejsce jego odkrycia oznaczono w terenie oraz dokładnie zlokalizowano za pomocą współrzędnych GPS.
Po podjęciu znalezisk przez archeologów i wstępnych badaniach okazało się, że ostrze to rzymska spatha, czyli długi miecz używany przez jazdę konną. Odkrywcy znaleźli go w trzech fragmentach, co według przedstawicieli Stowarzyszenia może wskazywać na jego rytualne złamanie w trakcie ceremonii pogrzebowej.
- Datowanie na tym etapie jest jeszcze nie do końca możliwe, ale przypuszczalnie jest to okres pomiędzy I a III wiekiem naszej ery. Miecz mógł być używany przez wojowników plemienia Wandalów – wyjaśnił Włudarz.
Przy samym mieczu nie odnaleziono już innych przedmiotów, jednak podczas dalszych poszukiwań, w pewnej odległości od znaleziska, detektoryści natrafili jeszcze na topór średniowieczny oraz na ostrogi, które datuje się już na erę nowożytną.
Pierwsze takie odkrycie
Obecnie artefakty znajdują się w Dziale Archeologii Muzeum Częstochowskiego, gdzie prowadzone są szczegółowe analizy mające na celu potwierdzenie hipotez archeologów dotyczących rytuału pogrzebowego oraz pochodzenia miecza.
- To pierwsze udokumentowane i zgłoszone tego typu znalezisko. Na terenie Jury znajdowano już różnego rodzaju zabytki świadczące o bytności ludzi na tym terenie na przestrzeni ery neolitu, epoki brązu czy żelaza, ale tego typu miecz jest na razie jedynym o którym nam wiadomo - tłumaczył przedstawiciel stowarzyszenia.
Stowarzyszenie Inventum, skupiające poszukiwaczy-amatorów, zadeklarowało chęć wsparcia dalszych badań na zasadzie wolontariatu.
- Ziemia na terenie nie tylko Jury, ale i całej Polski skrywa jeszcze wiele tajemnic, a ich odkrycie jest zależne od wielu czynników. Jednym z nich jest wiedza, ale tu był to szczęśliwy traf, bo nie spodziewaliśmy się takiego finału – zaznaczył Włudarz.
Detektoryści to liczna społeczność pasjonatów poszukiwań i odkrywania historii. Szacuje się, że w Polsce jest ich od 200 do 300 tysięcy. Wielu z nich działa w ramach organizacji, takich jak stowarzyszenie Inventum, gdzie wspólnie planowane są różnorodne inicjatywy – od poszukiwań zabytków i przedmiotów współczesnych, po działania edukacyjne, w tym organizację wystaw tematycznych, wydarzeń kulturalnych i inscenizacji historycznych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Stowarzyszenie Inventum