Ktoś usłyszał miauczenie i wezwał strażaków. Na ziemi leżał betonowy słup z dziurą w środku. Wszedł do niego kot i nie potrafił się wycofać.
Do ratowania kota w Jastrzębiu-Zdroju pojechała nie byle jaka jednostka straży pożarnej, bo wyspecjalizowana w ratownictwie górniczym. Mieli więc odpowiedni sprzęt, w tym piły spalinowe, które przetną każdy materiał.
Na miejscu zastali leżący na ziemi betonowy słup wysokiego napięcia, żadna więc trudność, by go przeciąć. W środku słupa znajdował się okrągły otwór.
Nasze piły są głośne
Tam, jak się okazało, wlazł kot i potwornie miauczał. - Otwór w takich słupach zwęża się, kot utknął i nie mógł zawrócić ani się wycofać - wyjaśnia Wojciech Piechaczek, szef straży pożarnej w Jastrzębiu.
Świecąc latarkami strażacy ustalili, gdzie dokładnie znajduje się kot. Już mieli przystąpić do wycinania otworu, kiedy z pomocą przybiegli pracownicy pobliskiego zakładu kamieniarskiego "Nagrobki".
- Nasze piły spalinowe są głośne, oni mieli elektryczną, która ciszej pracuje. Chcieliśmy oszczędzić kotu dodatkowego stresu z powodu hałasu - wyjaśnia Piechaczek.
Kot trafił do jastrzębskiego schroniska. Jest młody i wykastrowany, dlatego trudno ustalić jego płeć. Zdrowy, oswojony, prawdopodobnie mieszkał z ludźmi. Teraz czeka na nowego właściciela.
Utknął na drzewie
Kilka dni wcześniej strażacy ratowali kota w Jaworznie. Tym razem użyli drabiny hydraulicznej, bo kot utknął na drzewie.
Jak przekazał nam autor tego wideo, cała akcja przebiegła bardzo szybko, a kot imieniem Rudy cały i zdrowy wrócił do właścicielki:
Cud, że się nie zabił
Jeśli kot potrzebuje pomocy, wzywani są strażacy. Rok temu czteromiesięczny kotek wpadł do studni w Częstochowie. Cud, że się nie zabił - studnia miała 35 m głębokości - i że potem nie umarł z głodu, bo siedział tam kilkanaście dni. Strażak zszedł po niego na linie wspinaczkowej:
Podobna akcja miała miejsce w Dębówce pod Koninem w lutym tego roku - tam studnia miała 8 m głębokości:
Autor: mag/pm / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: PSP Jastrzębie-Zdrój