Umorzenie dochodzenia nie musi oznaczać zakończenia policyjnego śledztwa. Przekonał się o tym 25-letni sprawca pobicia konduktora, do którego doszło na częstochowskim dworcu PKP blisko pół roku temu.
13 kwietnia na dworcu kolejowym w Częstochowie Sebastian R. wsiadł do pociągu jadącego w kierunku Gliwic. Gdy konduktor poprosił go o bilet, okazało się, że 25-latek go nie posiada i nie zamierza kupić. Między mężczyznami wywiązała się sprzeczka, a następnie szarpanina i pobicie konduktora, podczas którego został on kopnięty w twarz. Sebastianowi R. udało się uciec z miejsca zdarzenia.
"Jeśli to możliwe, pracujemy do skutku"
Początkowo policjanci dysponowali jedynie nagraniem z monitoringu, które niestety okazało się zupełnie nieczytelne.
- Jakość nagrania była tak niska, że nie nie mogło ono być przydatne w identyfikacji sprawcy - mówi podinspektor Joanna Lazar z komendy miejskiej policji w Katowicach. - Z powodu niemożliwości ustalenia podejrzanego, dochodzenie zostało umorzone ok. 3 miesiące po zdarzeniu - dodaje.
Jednak policja tym razem udowodniła, że mimo umorzenia sprawy żaden przestępca nie może czuć się bezpiecznie. Policyjne śledztwo trwało nadal, a jego skutkiem było wytypowanie podejrzanego - 25-letniego mieszkańca Jaworzna, Sebastiana R.
- Umorzenie nie oznacza, że nie może być ono podjęte ponownie - mówi podinspektor Lazar. - Jeżeli to tylko możliwe i pojawią się nowe poszlaki, staramy się działać aż do skutku, czyli do zatrzymania sprawców - zapewnia.
Był ubrany tak samo
Gdy udało się wytypować sprawcę pobicia, częstochowscy funkcjonariusze rozpoczęli współpracę z kolegami z komendy w Jaworznie, którzy zatrzymali 25-latka.
- Co ciekawe, był on ubrany dokładnie w te same ubrania, które miał na sobie podczas pobicia - zauważa Joanna Lazar. - To tylko utwierdziło nas w przekonaniu, że dotarliśmy do właściwej osoby - dodaje.
Radosław R. został zatrzymany i przesłuchany przez prokuratora. Usłyszał już zarzut uszkodzenia ciała konduktora. Za popełniony czyn mężczyźnie grozi kara grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności na czas do 2 lat.
- Mimo, że zaraz po pobiciu obrażenia konduktora wyglądały bardzo poważne, nie zostały zakwalifikowane jako trwające dłużej niż 7 dni - mówi Joanna Lazar. - Dlatego wymiar przewidywanej kary jest na tyle niski - mówi.
Prokurator również nie zarządził wobec 25-latka środku zapobiegawczego w postaci aresztu lub policyjnego nadzoru.
Do pobicia doszło na dworcu PKP w Częstochowie:
Autor: PŁ / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: KMP Częstochowa