Tomasz M. z Sosnowca podejrzany jest o zabójstwo 11-letniego Sebastiana z Katowic. Prokuratura postawiła mu właśnie kolejny zarzut, dotyczący innego dziecka w wieku poniżej 15 lat. Chodzi o przestępstwo o charakterze pedofilskim. - To efekt żmudnej pracy policji i prokuratury. Ta sprawa nigdy nie została zgłoszona organom ścigania - informuje prokuratura. M. częściowo przyznał się do zarzutu.
Tomasz M. jest podejrzany o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem 11-letniego Sebastiana z Katowic. Miał go porwać, wywieźć do Sosnowca i tam udusić. W toczącym się śledztwie był przesłuchiwany już siedem razy. Za każdym razem przyznał się do popełnienia tej zbrodni, a w eksperymencie procesowym pokazał, jaki przebieg miało zabójstwo.
W sprawie Sebastiana na M. ciąży także drugi zarzut, którego treści prokuratura nie ujawnia.
- Prowadzący sprawę prokurator na bieżąco poddaje procesowej weryfikacji wszelkie docierające do niego informacje na temat zdarzeń podmiotowo i przedmiotowo związanych z prowadzoną przez niego sprawą, w tym również w zakresie wszelkich zawiadomień dotyczących prób uprowadzeń małoletnich poniżej lat 15 - przekazywał nam rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu Waldemar Łubniewski.
Jak dodał, śledczy i prokurator referent sprawy sięgają głęboko w przeszłość podejrzanego, aż do czasów szkolnych. Badają każdą informację, która pojawia się w przestrzeni publicznej, jest opisywana w mediach.
Kolejny zarzut dla podejrzanego o zabójstwo
Dzisiaj (9 września) rzecznik poinformował nas o efekcie tej żmudnej pracy. - Tomasz M. usłyszał trzeci zarzut, dotyczący innego dziecka, małoletniego poniżej 15. roku życia. Chodzi o przestępstwo o charakterze pedofilskim na szkodę małoletniego poniżej 15. roku życia, przestępstwo kwalifikowane z artykułu 200 Kodeksu karnego - mówi Łubniewski. - Ta sprawa nigdy nie została zgłoszona organom ścigania - dodaje.
Ze względu na dobro pokrzywdzonego i jego rodziny, prokuratura nic więcej nie ujawnia, w tym gdzie i kiedy miało dojść do przestępstwa. - Przed zabójstwem Sebastiana - mówi Łubniewski. - W trakcie przesłuchania M. częściowo przyznał się do tego zarzutu i złożył wyjaśnienia - dodaje.
M. przebywa w areszcie, który został mu przedłużony do 19 listopada. Wniosek prokuratury w tej sprawie motywowany był koniecznością kontynuowania czynności dowodowych, wysokim prawdopodobieństwem popełnienia przez podejrzanego zarzucanych mu czynów, grożącą mu surową karą i obawą matactwa.
Poprosił mamę o pół godziny dłużej na placu zabaw
Sebastian zaginął 22 maja. Wyszedł na plac zabaw w dzielnicy Dąbrówka Mała w Katowicach. Miał wrócić do domu o godzinie 19, ale wysłał mamie SMS, w którym poprosił o zgodę na przedłużenie zabawy o pół godziny. Mama się zgodziła, Sebastian jednak nie wrócił do domu i nie nawiązał już kontaktu z bliskimi. Wtedy kobieta zawiadomiła policję.
Potencjalnego sprawcę udało się wytypować następnego dnia. Pomogła analiza zapisu kamer monitoringu, które zarejestrowały samochód marki Ford w pobliżu placu zabaw, na którym w sobotę wieczorem bawił się Sebastian. Uwagę funkcjonariuszy zwrócił fakt, że pojazd w pewnym momencie nagle nawrócił i dynamicznie odjechał z miejsca zdarzenia.
Po kilkudziesięciu minutach od wytypowania numerów rejestracyjnych pojazdu policjanci dotarli do jego właściciela. Okazał się nim 41-letni Tomasz M. z Sosnowca. Mężczyzna został zatrzymany, a w rozmowie ze śledczymi przyznał się do uprowadzenia i zabójstwa 11-latka.
Wkrótce policjanci odnaleźli ciało dziecka - było ukryte na budowie w sosnowieckiej dzielnicy Niwka - kilka kilometrów od Dąbrówki Małej, gdzie chłopiec mieszkał. Do sąsiedniego Sosnowca sprawca zawiózł go samochodem. Miejsce ukrycia ciała M. wskazał tuż po zatrzymaniu.
Sebastian po uprowadzeniu był prawdopodobnie przetrzymywany w kilku różnych miejscach. W jednym z nich został zamordowany, a potem przewieziony na budowę, gdzie - jak podały media - sprawca zamierzał ciało dziecka zalać betonem. Prokuratura nie odnosi się jednak do tych szczegółów.
W postępowaniu od początku brane było pod uwagę seksualne tło zbrodni. Także tego prokuratura nie chce komentować, tłumacząc to dobrem postępowania.
Był już skazany za uprowadzenie chłopca
Tomasz M. był znany organom ścigania. Jak informował nas Waldemar Łubniewski, w ramach śledztwa dotyczącego 11-letniego Sebastiana "prowadzący sprawę prokurator na bieżąco gromadzi niezbędne dane o osobie podejrzanego, w szczególności dotyczące jego stosunków rodzinnych i majątkowych, wykształcenia, zawodu, źródeł dochodu, danych o karalności". - W powyższym zakresie prokurator wydał już między innymi zarządzenie o przeprowadzeniu wywiadu środowiskowego o podejrzanym przez zawodowego kuratora sądowego - przekazywał nam rzecznik.
W 2008 roku w Siemianowicach Śląskich porwał inne dziecko. Stanął przed tamtejszym sądem pod zarzutami uprowadzenia małoletniego, posiadania i rozpowszechniania treści pornograficznych z udziałem małoletniego, a także paserstwa programów komputerowych. Nie kwestionował swojej winy i dobrowolnie poddał się karze. W kwietniu 2009 roku sąd wydał wobec niego wyrok bez przeprowadzenia rozprawy - dwóch lat więzienia w zawieszaniu na pięcioletni okres próby, zasądzając od niego koszty sądowe.
Jak wynika ze źródeł policyjnych, poza tamtą sprawą, w związku ze znęcaniem się nad żoną od 2018 roku M. miał zakaz zbliżania się do rodziny. 31 sierpnia 2018 roku śledztwo prokuratury w tej sprawie zostało zakończone decyzją o jego umorzeniu, ponieważ żona M. wycofała zeznania.
Według nieoficjalnych informacji, 41-latek jest sosnowieckim optykiem, po rozwodzie, ma dwoje dzieci. Był już znany policji.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24