Zakończyła się akcja w kopalni Marcel w Radlinie w województwie śląskim. Nad ranem doszło tam do wstrząsu, w wyniku którego zginął 34-letni górnik, a jedenastu zostało rannych. W zagrożonym rejonie było łącznie 29 osób. Miejsce, w którym doszło do tego zdarzenia, zostało wyizolowane od reszty kopalni. We wtorek kopalniany zespół ekspertów określi, kiedy i na jakich warunkach będzie można przeprowadzić wizję.
W kopalni Marcelin w Radlinie, o godzinie 3.06 doszło do wstrząsu o energii 6 x 10 do 7 dżula, co odpowiada magnitudzie 3,15. W rejonie zagrożonym było 29 pracowników kopalni. Przed godziną 9 poinformowano, że zakończyła się akcja ratunkowa, a zespół udało się wycofać.
Jednak działania w kopalni prowadzono jeszcze do godziny 11.30. Wiceprezes PGG do spraw produkcji Marek Skuza tłumaczył, że akcja musiała trwać dalej, dlatego że było "zagrożenie wentylacyjne" i odnotowano wzrost stężenia metanu. - Musimy przewietrzyć ten rejon – mówił w poniedziałek rano Skuza.
Zespół ekspertów oceni sytuację
Teraz, sytuacja jest już opanowana. - Stężenie metanu zostało obniżone, dlatego można było te działania zakończyć. We wtorek rano zbierze się kopalniany zespół do spraw. zagrożeń naturalnych poszerzony o specjalistów z zakresu wentylacji i tąpań - przekazała po godzinie 13 Ewa Grudniok, rzeczniczka PGG.
Zespół określi między innymi warunki, na jakich przeprowadzona zostanie wizja lokalna w rejonie ściany C-4a - czyli jednej z dwóch ścian wydobywczych w tej kopalni, dokładnie tej, przy której doszło do wstrząsu.
"Dostęp do rejonu ściany został wygrodzony tymczasowymi tamami organowymi. W wyrobiskach, na które mógł mieć wpływ ten wstrząs, roboty górnicze zostały wstrzymane. Pozostała część kopalni pracuje normalnie" - poinformowała w komunikacie Polska Grupa Górnicza.
Nie żyje 34-letni górnik
Akcję ratowniczą podsumowano podczas briefingu prasowego w poniedziałek przed godziną 9. - W obszarze zagrożonym było 29 naszych pracowników. Jedenastu z nich trafiło do szpitali. Niestety jeden górnik zmarł - przekazał Bartosz Kępa, prezes PGG.
Ofiara to 34-letni górnik-ślusarz. Poniósł śmierć na miejscu. Zgon stwierdził lekarz kopalniany.
"Rodzinom i bliskim składam wyrazy najgłębszego współczucia"
W poniedziałek przed południem minister przemysłu Marzena Czarnecka napisała w mediach społecznościowych, że ze smutkiem przyjęła informacje o śmierci górników, którzy zginęli w ostatnich dwóch tragicznych wypadkach – poniedziałkowym w kopalni Marcel oraz z ostatniej środy w kopalni Knurów-Szczygłowice. "Rodzinom i bliskim tragicznie zmarłym składam wyrazy najgłębszego współczucia. Rannym górnikom, którzy trafili do szpitali, życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Dziękuję ratownikom górniczym za profesjonalizm i odwagę" – napisała minister Czarnecka.
Cztery osoby w ciężkim stanie
Wiadomo, że ranni zostali przetransportowani karetkami do okolicznych szpitali. - Rano zadysponowano jedenaście zastępów ratownictwa medycznego. Jedenaście osób wymagało hospitalizacji i zostało przewiezionych do szpitali w Wodzisławiu Śląskim, Jastrzębiu Zdroju oraz do Rybnika – przekazał Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.
Łukasz Pach poinformował również, że stan czterech pacjentów określany jest jako ciężki. - Są to urazy powierzchowne ciała, ale też urazy twarzoczaszki, kończyn i kręgosłupa. Trwa diagnostyka - dodał Pach.
Jaki jest stan poszkodowanych górników?
Z informacji TVN24 wynika, że czterech górników trafiło do lecznicy w Raciborzu. Jak przekazał dyrektor Ryszard Rudnik - są diagnozowani na szpitalnym oddziale ratunkowym. Ich stan jest stabilny.
W lecznicy w Jastrzębiu-Zdroju przebywa dwóch górników z Radlina. Ich stan jest dobry i najprawdopodobniej jeszcze w poniedziałek opuszczą szpital.
Do placówki w Wodzisławiu Śląskim trafiło trzech górników. Ich stan jest stabilny, ale mają wielonarządowe urazy.
Z kolei do szpitala w Rybniku trafiło ostatecznie dwóch poszkodowanych. Jeden po diagnostyce opuścił już szpital. Drugi z urazami twarzoczaszki i kręgosłupa jest w stanie poważnym. Jak ustaliła redakcja TVN24, drugi poszkodowany jest już transportowany przez śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do innej placówki medycznej.
"Kierownictwo kopalni i PGG S.A. pozostaje w kontakcie z rodzinami poszkodowanych górników, najbliższym udzielane są informacje i niezbędne wsparcie" - przekazała spółka w komunikacie.
Po kolegów ruszyło osiem zastępów ratowników
W związku z silnym wstrząsem w kopalni, tuż po godzinie 7 zebrał się sztab kryzysowy, o czym rzeczniczka PGG poinformowała na antenie TVN24. - Na miejscu działają ratownicy, którzy są fachowcami i doskonale wiedzą, co robić w tej sytuacji - mówiła w czasie akcji Ewa Grudniok.
- W akcji ratowniczej wzięło udział osiem zastępów ratowniczych z kopalni ROW ze wszystkich ruchów i dwa zastępy dyżurujące z Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego z lekarzem z Wodzisławia Śląskiego – mówił podczas briefingu Jerzy Krótki, wiceprezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego.
Dodatkowo zmobilizowano również zawodowe pogotowie z Bytomia oraz pogotowie zawałowe. – Ale ze względu na to, że załoga została w całości wyprowadzona z zagrożonego rejonu, zastępy te nie zjeżdżały na dół – dodał Krótki.
Kiedy zostanie przeprowadzona wizja?
Nie wiadomo, jaki wpływ na wyrobiska miał wstrząs. To będzie można ocenić dopiero po przeprowadzeniu wizji. – Na razie mamy tylko strzępki wiedzy od osób, które się wycofywały, ale wizja, jeżeli będzie bezpieczna możliwość przeprowadzenia jej, dopiero pokaże, rzeczywiste skutki pod ziemią – powiedział wiceprezes PGG Marek Skuza.
Również po wizji zostaną podjęte dalsze decyzje, co do funkcjonowania kopalni. - Ten rejon (w którym doszło do wstrząsu - przyp. red.) został odgrodzony od reszty kopalni. Tam nie będzie prowadzonych żadnych prac poza tym, że na wylocie z tego rejonu ratownicy będą dokonywać pomiarów, ale w dalekiej odległości od miejsca, gdzie wystąpił wstrząs i gdzie jest ta ściana. Więc do czasu, kiedy jutro (wtorek - przyp. red.) jest kolejny pierwszy zespół, dokonana zostanie analiza. Dopiero po wizji ustalenie, co dalej - tłumaczył wiceprezes PGG.
Około 1,5 tysiąca wstrząsów w ciągu roku
Obok wybuchów metanu i pyłu węglowego podziemne wstrząsy są częstymi przyczynami wypadków górniczych. Jak wynika z danych Wyższego Urzędu Górniczego, co roku na obszarze działania polskich kopalń węgla kamiennego notowanych jest ok. 1,5 tys. wstrząsów zaliczonych do kategorii wysokoenergetycznych (o magnitudzie powyżej 1,7). Przeważająca część wstrząsów, nawet jeżeli są odczuwalne na powierzchni, nie wywołuje negatywnych skutków. Te, które powodują uszkodzenia w infrastrukturze pod ziemią lub na powierzchni, nazywane są tąpnięciami.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kasia Zaremba/PAP