W sprawie śmierci małej Magdy nie wszystko zostało wyjaśnione – uważa obrońca Katarzyny W., oskarżonej o zabójstwo swego dziecka. Przed katowickim sądem apelacyjnym wniósł on o zwrot sprawy do pierwszej instancji, gdzie wcześniej wymierzono W. karę 25 lat więzienia. Prokurator domaga się natomiast dla niej dożywocia. Wyrok zostanie ogłoszony 17 października, o godzinie 12.
Zakończyły się mowy końcowe w procesie odwoławczym Katarzyny W. który toczy się w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach. Przewodnicząca składu orzekającego Bożena Summer-Brason wyjaśniła, że wyrok zostanie ogłoszony 17 października "z uwagi na zawiły charakter sprawy i konieczność naradzenia się nad orzeczeniem".
Prokurator żąda dożywocia
Według prokuratora Katarzyna działała ze szczególnym okrucieństwem i dlatego chce wymierzenia jej kary dożywocia za kwalifikowane zabójstwo. Prok. Adam Roch przekonywał, że matka powinna zapewnić dziecku opiekę i rozwój, a tymczasem zabiła je z premedytacją.
- Duszenie przez kilka minut nieprzytomnego dziecka nie jest okrutne? Jakim trzeba być człowiekiem, by przez kilka minut patrzeć, jak umiera własne dziecko? Nie mogło prosić o litość, przepraszać za niepopełnione winy – mówił oskarżyciel.
Jego zdaniem dowody nie pozostawiają żadnych wątpliwości „co do charakteru śmierci dziecka”. Podkreślił, że kwestionowana przez obronę opinia biegłych medyków nie jest jedynym dowodem. Wszystkie dowody i poszlaki zgromadzone w aktach pasują do siebie i tworzą nierozerwalny, logiczny ciąg, potwierdzając winę Katarzyny W. - dowodził oskarżyciel.
Przypomniał m.in. o znalezionych przy Katarzynie W. zapiskach, w których matka Magdy pisała o negatywnych stronach posiadania dziecka. Wskazywał też, że jeszcze przed śmiercią dziewczynki oskarżona szukała w internecie informacji na temat kosztów kremacji i wysokości zasiłku pogrzebowego.
- Szukała korzyści materialnych z zabójstwa dziecka – powiedział prok. Roch. Powołując się na opinie biegłych podkreślił, że Katarzyna W. jest osobą niebezpieczną.
Na koniec swojej mowy prok. Roch wyraził zadowolenie, że z polskiego systemu prawnego wyeliminowano karę śmierci.
- Gdyby w sprawie Katarzyny W. było inaczej, jestem pewien, że tu, za oknami, czekałby stos i na rozstrzygnięcie sądu czekaliby ludzie z pochodniami – powiedział Roch. Dodał, że nie chodzi o to, by się mścić, ale wyrok nie może być zbyt łagodny, winien zabezpieczyć społeczeństwo przed sprawcami zbrodni.
Obrońca chce powtórzenia procesu
To była przypadkowa śmierć, a nie zaplanowane zabójstwo – przekonywał adwokat w swej mowie końcowej. Po nim głos zabierze prokurator i sąd ogłosi wyrok. Nie wiadomo, czy nastąpi to jeszcze dzisiaj.
Obrońca oskarżonej mec. Arkadiusz Ludwiczek w apelacji domaga się uniewinnienia klientki, twierdząc, że Magda zmarła na skutek wypadku – dziecko miało wypaść Katarzynie W. z rąk i umrzeć po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza. Uwzględnienie jego apelacji oznaczałoby konieczność powtórzenia procesu.
Podczas dwóch poprzednich posiedzeń, we wtorek i w środę, sąd apelacyjny przesłuchiwał siedmiu biegłych medyków, którzy wydawali uzupełniającą opinię na temat śmierci Magdy. Według nich dziecko zmarło na skutek gwałtownego uduszenia. Wykluczyli, że mogło umrzeć na skutek bezdechu afektywnego lub odruchowego skurczu krtani, tzw. laryngospazmu, co sugerowała obrona.
Naruszono zasadę bezstronności?
Mec. Ludwiczek powiedział, że dziwią go końcowe wnioski biegłych. Według niego, ustalili oni przyczynę śmierci dziecka – czyli niedotlenienie – ale mechanizmu śmierci już nie. Adwokat przypomniał, że w zespole biegłych wydających uzupełniającą opinię znaleźli się medycy, który pisali pierwszą ekspertyzę na temat śmierci dziecka. Według niego w ten sposób mogła zostać naruszona zasada bezstronności.
W opinii obrońcy w procesie naruszona została też zasada dwuinstancyjności. Jak argumentował, sprawa laryngospazmu była dokładnie badana dopiero przed sądem odwoławczym, a powinna już być przed sądem okręgowym. Uważa też, że nowi biegli powinni zbadać inną hipotezę - tzw. zagardlenia w związku z uciskiem na krtań, powstałym na skutek upadku.
W dalszej części swej mowy obrońca kwestionował ustalenia sądu I instancji, uznając je za błędne. Zdaniem Ludwiczka, skazując Katarzynę W., sąd okręgowy bezpodstawnie przyjął, że kobieta z premedytacją zabiła swą córkę, później dopasowując do tej tezy dowody.
Część przemówienia adwokat poświęcił wpisom w komputerze należącym Katarzyny W. i jej męża, które stały się jednym z głównych dowodów obciążających oskarżoną. Specjaliści wykryli, że w wyszukiwarce internetowej na tym komputerze wpisywano m.in. frazy „jak zabić bez śladu”, „zaczadzenie” i „dochodzenie w zatruciu tlenkiem węgla” (według ustaleń śledztwa Katarzyna W. wcześniej zamierzała zatruć Magdę czadem).
Działała pod wpływem emocji?
Zdaniem adwokata, pierwszy wpis był spowodowany ciekawością po obejrzeniu filmu, a drugi – obawą małżeństwa W. przed zatruciem tlenkiem węgla po wprowadzaniu się do nowego mieszkania, wyposażonego w wewnętrzny piec. Ludwiczek wyraził też przekonanie, że nie ma dowodów, że wpisów dokonała sama Katarzyna W., a nie np. jej mąż.
Odniósł się też do ukrycia zwłok Magdy. Po przypadkowej śmierci dziecka – jak mówił adwokat – Katarzyna W. próbowała ukryć ciało dziecka nie dlatego, że wcześniej to zaplanowała, lecz pod wpływem emocji – bała się powiedzieć o tym bliskim.
Jeszcze przed mowami stron sąd na chwilę wznowił przewód sądowy, by odczytać opinię z aresztu na temat oskarżonej. Wynika z niej, że Katarzyna W. nie stwarza większych problemów wychowawczych, jest bezkrytyczna wobec stawianych jej zarzutów i uważa się za osobę niewinną.
Wyrok zostanie ogłoszony przez sąd apelacyjny 17 października o godzinie 12:00.
Wyrok w I instancji zapadł 3 września ub. roku. Katowicki sąd okręgowy wymierzył wtedy Katarzynie W. 25 lat więzienia za zabicie w styczniu 2012 r. półrocznej córki oraz za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie. Odrzucił wersję obrony, że Magda zmarła na skutek wypadku.
Bulwersująca opinię publiczną sprawa Katarzyny W. stała się znana się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według pierwszej relacji matki, dziecko porwano jej z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało niemowlęcia znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu. Proces przed sądem okręgowym ruszył w lutym 2013 r. Na kilkunastu rozprawach sąd przesłuchał kilkudziesięciu świadków oraz biegłych. Według prokuratury Katarzyna W. plan zabójstwa przygotowywała co najmniej od 19 stycznia, wcześniej próbowała zatruć córkę czadem. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut.
Autor: PŁ/gp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24