Z płonącego bloku ewakuowano 32 osoby. Ośmioro przewieziono do szpitala, w tym dwóch policjantów oraz dziecko. Jedna osoba trafiła na oddział oparzeniowy. To trzeci pożar w tym rejonie w krótkim czasie. Wójt: mieszkańcy boją się, że ktoś chodzi i podpala.
Pożar w bloku przy ul. Piaskowej w Suszcu pod Pszczyną wybuchł w niedzielę około 21.20.
- Byliśmy w domu. Żona zauważyła ogień. Wyszedłem na korytarz, otworzyłem drzwi sąsiada i buchnęło ogniem. Musieliśmy uciekać - opowiada Łukasz, mieszkaniec bloku.
- 25 osób wyszło z bloku przed naszym przyjazdem, ewakuowaliśmy pozostałe siedem. Osiem osób, w tym dwóch policjantów i małe dziecko wymagało przewiezienia do szpitala w celu przebadania. Jedna osoba trafiła na oddział oparzeniowy - mówi Mateusz Caputa z Państwowej Straży Pożarnej w Pszczynie.
Poszkodowani policjanci pomagali mieszkańcom wydostać się z bloku.
Na Kontakt 24 dostaliśmy informację, że poszkodowane dziecko ma 11 miesięcy. Z naszych informacji wynika, że ani policjantom, ani dziecku nic poważnego się nie stało.
"Ktoś chodzi i podpala"?
Płonęło mieszkanie na trzecim piętrze. - Mieszka w nim niewidomy mężczyzna, którego nie było na miejscu podczas pożaru - powiedział nam wójt gminy Suszec Marian Pawlas.
Jeden z mieszkańców, pan Zbigniew twierdzi, że może niewidomy mężczyzna "zostawił zapalonego papierosa". Jednak wójt obawia się czegoś gorszego.
To już trzeci pożar w tej okolicy. - Ludzie boją się, że ktoś chodzi i podpala mieszkania - mówi Pawlas.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: pless.pl