Około 120 policjantów kontynuuje we wtorek rano w terenie akcję poszukiwania Jacka Jaworka, podejrzanego o zastrzelenie trzech osób w domu jednorodzinnym pod Częstochową. Policja prowadzi także inne czynności operacyjne zmierzające do zatrzymania poszukiwanego.
Jak poinformował młodszy aspirant Kamil Sowiński z częstochowskiej policji, dotąd policja nie ma informacji, które mogłyby wskazywać, gdzie Jacek Jaworek może być.
- W dalszym ciągu na miejscu działają funkcjonariusze, którzy sprawdzają, patrolują, przeczesują teren. Dzisiaj jest tam ok. 120 funkcjonariuszy, dodatkowo w dalszym ciągu sprzęt specjalistyczny, drony, centrum mobilne poszukiwań z Komendy Głównej Policji oraz jeźdźcy konni i psy służbowe, w tym tropiące i na materiały wybuchowe – wymienił policjant. W dalszym ciągu dążymy do ustalenia miejsca przebywania osoby poszukiwanej i prosimy oczywiście o komunikaty - dodał.
Pytany o dalszą perspektywę poszukiwań w terenie Sowiński uściślił, że policja musi w takich sytuacjach zakładać wszelkie możliwe scenariusze zachowania po tragedii osoby podejrzewanej. Jednym z nich jest możliwość ukrywania się w terenie pobliskim miejscu zdarzenia.
Dlatego funkcjonariusze starają się przeczesać ten teren, także korzystając z nowoczesnego sprzętu, a jednocześnie sprawdzają wszelkie możliwe źródła; przesłuchują świadków i wykonują inne czynności operacyjne poza pobliżem miejsca tragedii, m.in. sprawdzając różne sygnały z całej Polski.
- Na pewno czynności poszukiwawcze będą trwały, aż odnajdziemy tę osobę, natomiast jak długo w tak dużych siłach i środkach będą prowadzone na miejscu, będzie to zależało od wielu czynników – zasygnalizował Sowiński.
Psy saksońskie w akcji
Jak przekazał, w działaniach brało w poniedziałek udział ponad 200 funkcjonariuszy, w tym policja konna oraz policjanci i policjantki z psami tropiącymi z Polski i z Niemiec. Policjantki z niemieckiej Saksonii z psami przyjechały wesprzeć polskie służby w poszukiwaniach w ramach międzynarodowej współpracy.
Wykorzystywany jest też cały czas specjalistyczny sprzęt – drony z kamerą termowizyjną i udostępnione przez Komendę Główną Policji mobilne centrum wsparcia poszukiwań, czyli specjalistyczny wóz, do którego trafia sygnał z urządzeń nawigacyjnych, jakie mają ze sobą przeczesujący teren policjanci.
Policja otrzymała wiele informacji od osób postronnych. - Weryfikujemy wszystkie takie sygnały, ale jak dotąd żaden się nie potwierdził – powiedział aspirant Sowiński.
Nad ranem obudzili go policjanci, jest ostatnią osobą, która widziała poszukiwanego Jacka Jaworka.
Zbrodnia
W nocy z piątku na sobotę w Borowcach k. Dąbrowy Zielonej w powiecie częstochowskim wezwani do awantury domowej policjanci w domu jednorodzinnym znaleźli ciała małżeństwa 44-latków i ich 17-letniego syna. Wszyscy zginęli od strzałów z broni palnej. Uratował się drugi, 13-letni syn zamordowanego małżeństwa, który schronił się u rodziny. Sprawca zbrodni uciekł. Podejrzany o potrójne zabójstwo jest 52-letni brat zamordowanego właściciela domu, Jacek Jaworek, który od pewnego czasu mieszkał z rodziną.
W sobotę policja opublikowała personalia i wizerunek poszukiwanego. Alert w tej sprawie rozesłało także do mieszkańców trzech sąsiadujących ze sobą województw - śląskiego, łódzkiego i świętokrzyskiego - Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Policja zaznacza, że w przypadku napotkania Jacka Jaworka należy zachować daleko idącą ostrożność - nie podejmować samodzielnie żadnych działań oraz powiadomić policję. W gotowości do akcji są kontrterroryści. Informacje o poszukiwanym mają policjanci ze wszystkich województw oraz Straż Graniczna. Według częstochowskiej prokuratury, możliwym motywem zbrodni był konflikt rodzinny.
Zarzuty
Prokurator, mimo że poszukiwania trwają, wydał już postanowienie o przedstawieniu Jackowi Jaworkowi zarzutu potrójnego morderstwa. Dzięki temu prokuratora może wystąpić do sądu o zastosowanie tymczasowego aresztu. Decyzja o areszcie z kolei jest niezbędna do wydania listu gończego za poszukiwanym.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
Autorka/Autor: gp
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Śląska policja/Facebook