Dwóch policjantów i troje strażników miejskich z Częstochowy odpowie za pobicie latem ubiegłego roku 10 osób. Według śledczych mieli oni bić i kopać przypadkowe osoby, użyli też gazu łzawiącego. Funkcjonariusze byli po służbie i pod wpływem alkoholu. Nie przyznają się do winy.
O skierowaniu do Sądu Rejonowego w Częstochowie aktu oskarżenia w tej sprawie poinformował rzecznik częstochowskiej prokuratury Tomasz Ozimek.
Nie przyznają się do winy
Prokurator przedstawił funkcjonariuszom zarzuty udziału w pobiciu 10 osób. Żaden z nich nie przyznał się do winy. Przedstawili całkiem inną wersję wydarzeń niż pokrzywdzeni i świadkowie. Twierdzą, że to oni byli zaczepiani przez przechodniów, którzy mieli ich wyzywać, gdy zorientowali się, że mają do czynienia z przedstawicielami służb porządkowych. Podejrzani zaprzeczyli również, by używali gazu łzawiącego.
Wyjaśnienia podejrzanych prokuratura uznała za niewiarygodne, bo całkowicie sprzeczne z pozostałym materiałem dowodowym, a w szczególności opiniami biegłego lekarza i zeznaniami świadków. Prokuratura ustaliła, że żaden z podejrzanych nie wykonywał połączeń na numery alarmowe, aby powiadomić o awanturze służby porządkowe.
Po incydencie zwolnienia i zawieszenia w pracy
Oskarżonym może grozić do 3 lat więzienia. Po przedstawianiu zarzutów funkcjonariusze zostali zawieszeni w czynnościach służbowych.
- Osoby te są zawieszone i nie wykonują czynności służbowych do czasu prawomocnego wyroku. Będą mogły wrócić do pracy wyłącznie w przypadku uniewinnienia. W przypadku skazania zostaną zwolnione - mówi Artur Kucharski ze Straży Miejskiej w Częstochowie.
Na wyrok sądu nie czekała policja i już zwolniła dwóch funkcjonariuszy. Decyzję w tej sprawie podjął w listopadzie ub. roku szef śląskiej policji, powołując się "na ważny interes służby" - twierdzi rzeczniczka częstochowskiej komendy podinsp. Joanna Lazar.
Zaczepiali, bili, kopali, użyli gazu łzawiącego?
Śledztwo prokuratury dotyczyło wydarzeń, które rozegrały się w Częstochowie 29 sierpnia 2013 r. Tego dnia obchodzony jest Dzień Straży Gminnej. Oskarżeni funkcjonariusze, wśród których jest jedna kobieta, pili alkohol na terenie ogródków działkowych, potem poszli w kierunku dworca PKS. Jak ustalono, dwóch funkcjonariuszy zaczęło zaczepiać kilkuosobową grupkę mieszkańców stojących przed kamienicą. Jeden z policjantów uderzył w głowę jednego z mężczyzn.
Jak relacjonuje prok. Ozimek, policjant uderzył też głową w twarz innego mężczyznę, użył również gazu łzawiącego.
- Wszystkie osoby towarzyszące napastnikowi zaczęły bić pokrzywdzonego rękami i kopać go po całym ciele. Gaz łzawiący został także użyty przeciwko towarzyszącej pokrzywdzonemu kobiecie. Pokrzywdzeni uciekli do pobliskiej bramy i telefonicznie zawiadomili policję - podaje Ozimek.
Świadkowie pogrążają funkcjonariuszy
Nie był to jedyny incydent z udziałem oskarżonych tego wieczora. Według świadków później funkcjonariusze także zachowywali się głośno i zaczepiali przechodniów. Jak ustalono, jeden z policjantów rzucił w kierunku kilku mężczyzn stojących przed sklepem niedopałek papierosa, uderzył pięścią w twarz jednego z mężczyzn i użył gazu łzawiącego. - Do zdarzenia włączyły się pozostałe osoby, używając gazu łzawiącego, bijąc i kopiąc przechodniów - mówi Ozimek.
Awanturujących się funkcjonariuszy zatrzymano wieczorem przy ul. Krakowskiej. Cała piątka była pijana, mieli od 1 do 1,5 promila alkoholu. U pokrzywdzonych, których przewieziono do szpitala, lekarze stwierdzili stan po poparzeniu gazem i powierzchniowe obrażenia ciała.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: jsy/b / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice