Gałąź uderzyła go w głowę. 14-latek zmarł w szpitalu

W wypadku ranny został 14-letni chłopiec
14-latek przygnieciony przez konar drzewa podczas wycinki w lesie (materiał archiwalny)
Źródło: TVN24

Prokuratura przekazała informację o śmierci 14-letniego chłopca, który miesiąc temu uległ wypadkowi w lesie. Był tam ze starszym bratem oraz z ojcem, który wycinał drzewo. Podczas wycinki oderwała się gałąź, która uderzyła chłopca w głowę. W sprawie jeszcze nikt nie usłyszał zarzutów.

Lekarzom nie udało się uratować życia 14-latka, którego na początku kwietnia podczas wycinki drzewa w lesie w Miasteczku Śląskim oderwana gałąź uderzyła w głowę. W stanie ciężkim trafił wtedy do szpitala.

Informację o śmierci nastolatka, podaną w lokalnych mediach, potwierdziła prokurator rejonowa w Tarnowskich Górach Justyna Rzeszut-Sieńkowska.

- Rzeczywiście dziecka niestety nie udało się uratować. Zgon nastąpił 2 maja. Wczoraj została wykonana sekcja zwłok, prokurator referent sprawy oczekuje na jej wyniki - powiedziała Rzeszut-Sieńkowska.

Zabrał synów do lasu, żeby wyciąć drzewo

Do wypadku doszło 5 kwietnia w rejonie torowiska kolejowego w Miasteczku Śląskim, pół kilometra za ul. Leśną. 14-latek przebywał tam ze swoim starszym bratem i 47-letnim ojcem.

Ojciec zabrał synów do lasu, gdzie miał wyciąć drzewo na własne potrzeby. W pewnym momencie wycinane przez niego drzewo zaczęło się przewracać i oparło się na innym, uderzając w jego gałąź, która oderwała się i uderzyła w głowę młodszego z synów – opisywali śledczy.

Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zabrał rannego chłopca do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Lekarze określali stan rannego jako bardzo ciężki.

Po wypadku prokuratura wszczęła śledztwo pod kątem narażenia chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez osobę, na której ciążył obowiązek opieki. Po śmierci 14-latka bardzo prawdopodobna jest zmiana kwalifikacji prawnej. Śledztwo toczy się w sprawie. Nikt dotychczas nie usłyszał zarzutów.

Czytaj także: