Ratownicy GOPR dotarli z Hali Miziowej na miejsce wypadku już po kilku minutach. Potem dowieźli lekarza z Korbielowa. Lądował śmigłowiec medyczny. Niestety, nie udało się uratować mężczyzny, który, zjeżdżając na nartach, uderzył w drzewo. Był instruktorem narciarstwa.
Do tragedii doszło w poniedziałek przed godziną 11. - Na trasie numer 6 ośrodka narciarskiego Pilsko 34-letni mężczyzna w trakcie zjazdu z nieustalonej przyczyny uderzył w drzewo – mówi Mirosława Piątek, rzeczniczka policji w Żywcu.
Pierwsi na miejscu byli ratownicy z beskidzkiej grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratowniczego. - Zabezpieczamy Pilsko. Ratownicy dyżurują na Hali Miziowej. Byli na miejscu po kilku minutach. Z Korbielowa dowieziono lekarza. Na Hali Miziowej lądował śmigłowiec medyczny – relacjonuje Łukasz Twardowski, ratownik dyżurny GOPR Beskidy.
Jak dodaje, 34-latek miał obrażenia brzucha i klatki piersiowej, stwierdzono zatrzymanie krążenia.
"Pomimo wysiłku wielu osób, o 12:35 lekarz LPR stwierdził zgon – życia mężczyzny nie udało się uratować. Po przeprowadzeniu czynności przez Policję i Prokuraturę, ratownikom pozostał smutny obowiązek transportu zwłok do Korbielowa Kamiennej" – czytamy na facebookowym profilu GOPR Beskidy.
Zakręt, kamień, prędkość i to się może zdarzyć
- Był instruktorem narciarskim, znanym w naszym w środowisku – mówi o tragicznie zmarłym Łukasz Twardowski.
Co się mogło stać na Pilsku? Niebieska trasa, po której zjeżdżał 34-latek, należy do łatwych. - Wypadł z trasy i uderzył w drzewo. To się może zdarzyć na zakręcie, na wąskiej trasie, gdy jedzie się za szybko, gdy trafi się na kamień czy muldę. Takie nieszczęśliwe wypadki, niestety, się zdarzają – mówi ratownik.
Od piątku, gdy rząd poluzował obostrzenia i pozwolił na otworzenie stoków narciarskich, do dzisiaj beskidzcy goprowcy interweniowali około 140 razy. Twardowski podkreśla, że to norma w weekend w czasie sezonu lub w trakcie ferii zimowych.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: GOPR Beskidy