Aza została przygarnięta siedem lat temu z lasu. Podkopuje ogrodzenie i ucieka na wieś - taką ma przypadłość. Ostatnio odwiedzała ją jakaś suczka. Uciekły razem. Aza długo nie wracała. Aż we wtorek w nieznanych wciąż okolicznościach jej psia przyjaciółka zmarła. Aza lizała ją i trącała pyskiem, póki ludzie jej nie zabrali.
Sołtys Sierakowa Śląskiego w gminie Ciasna pod Lublińcem, Julian Werner nakręcił we wtorek film, na którym suka czuwa przy zwłokach drugiej suczki. Jeszcze wtedy nie wiedział, kim jest jego bohaterka.
Przypuszczał, że psy są młode, dwuletnie, że muszą być spokrewnione, dlatego ta żywa okazuje takie przywiązanie tej martwej i że prawdopodobnie nie są z tej wsi, bo inaczej ktoś by je rozpoznał.
Nic z tego nie okazało się prawdą. - To Aza, pies starszej pani, którą dobrze znam. Mieszka trzy domy dalej - mówi sołtys.
Kilkugodzinne czuwanie
Aza widziana była w Sierakowie od niedzieli. Wałęsała się po wsi z drugim psem. We wtorek Werner dostał telefon od młodej mieszkanki Sierakowa, że jeden pies umarł, a drugi przy nim czuwa.
Martwa suka leżała w trawie na peryferiach miejscowości. Aza chodziła wokół niej, lizała ją po głowie, trącała pyskiem. - Jakby chciała powiedzieć: wstawaj, chyba mamy pomoc, ktoś po nas przyjechał - opowiada sołtys, który przywiózł suczce pokarm, bo nie chciała stamtąd odejść, a wyglądała na wycieńczoną.
Werner spędził przy psach półtorej godziny, a od mieszkańców słyszał, że ta scena rozgrywała się od wtorkowego poranka.
O 17 zwłoki psa zabrali pracownicy gminy. Gdy znikły w samochodzie, Aza "odpuściła czuwanie" i ruszyła w kierunku wsi. Wtedy została odłowiona i umieszczona w kojcu dla bezdomnych zwierząt w oczyszczalni ścieków.
Łańcuch tymczasowy
Następnego dnia, w środę o godzinie 17 suczkę miały odebrać inspektorki OTOZ Animals w Lublińcu. Planowały zabrać ja do weterynarza, a potem szukać dla niej domu.
Ale uprzedziła ich starsza pani, mieszkanka Sierakowa. Powiedziała pracownikom oczyszczalni, że to jej pies i zabrała do domu.
Sołtys Julian Werner i inspektorki Animals potwierdzili, że Aza wróciła do siebie. - Okazało się, że moja sąsiadka przygarnęła tego psa z ulicy jakieś siedem - osiem lat temu- opowiada sołtys.
Jechali wtedy do Lublińca, Aza stała na skraju lasu. Nie wiadomo, jaką miała przeszłość. Została jej pewna przypadłość - lubi uciekać i potrafi w tym celu podkopać ogrodzenie. Starsza pani opowiedziała sołtysowi i inspektorkom, że w ostatnim czasie Azę odwiedzała jakaś suczka i uciekły razem.
- Pomożemy tej pani, wzmocnimy ogrodzenie i wysterylizujemy suczkę. Teraz Aza ma cieczkę, pewnie dlatego uciekła. Do tego czasu będzie na łańcuchu, który starsza pani specjalnie kupiła. Wcześniej pies nie był przywiązywany - mówi Anna Bensz z OTOZ Animals w Lublińcu.
Historia psiej przyjaciółki Azy i okoliczności jej śmierci nadal pozostają tajemnicą.
Z ostatniej chwili
- Rano była u mnie ta starsza pani i powiedziała, że Aza znowu uciekła. Zerwała łańcuch i pokonała ogrodzenie - mówi Julian Werner.
Pocieszenie jest takie, że w Sierakowie wszyscy już powinni wiedzieć, co to za pies.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice