Mieszkańcy Jawornicy i Lublińca (woj. śląskie) drżą o swoje bezpieczeństwo. Kilka miesięcy temu jedna z kul wystrzelonych z pobliskiej strzelnicy przebiła drzwi garażowe, inna zrobiła dziurę w wiacie w ogrodzie. Sprawą zajęła się prokuratura, ale umorzyła śledztwo ze względu na brak bezpośredniego zagrożenia życia. Na jakiś czas sytuacja się uspokoiła, ale pod koniec lipca kule znów latały po okolicy.
W okresie od października 2017 roku do marca 2018 roku na terenie dwóch posesji zabezpieczono trzy pociski. Mieszkańcy posesji znajdujących się w sąsiedztwie strzelnicy w Kochcicach zgłosili sprawę na policję. Prokuratura Rejonowa w Lublińcu wszczęła śledztwo w sprawie narażenia człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Biegły z dziedziny balistyki stwierdził, że pociski wystrzelono z terenu strzelnicy z karabinu kałasznikowa. Mimo to śledztwo zostało umorzone.
- Nie stwierdzono znamion przestępstwa. W toku postępowania nie ustalono bowiem, że wystrzelone pociski bezpośrednio zagrażały życiu lub zdrowiu człowieka - mówi Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Argumentacja? Jeden z pocisków spadał swobodnie, dlatego nie stanowił zagrożenia. W przypadku kolejnych dwóch (jeden przebił drzwi garażowe, drugi wiatę w ogrodzie) śledczy stwierdzili, że skoro nikogo nie było wówczas przed domem, to niczyje życie nie było bezpośrednio zagrożone.
Śledztwo umorzone
Decyzja ta nie oznacza jednak braku konsekwencji. Takie może ponieść dwóch instruktorów będących jednocześnie nauczycielami, którzy prowadzili zajęcia z młodzieżą na strzelnicy w dniach, kiedy pociski wyleciały poza teren obiektu.
- Powołany w sprawie biegły stwierdził, że instruktorzy, którzy prowadzili zajęcia strzeleckie naruszyli regulamin strzelnicy w ten sposób, że pozwolili strzelającym na wychodzenie poza stanowisko wyjściowe - informuje prokurator Ozimek.
Według prokuratury nauczyciele nie sprawowali właściwego nadzoru nad uczniami. O sprawie został poinformowany kurator oświaty. Nauczyciele usłyszeli zarzuty, policja skieruje do sądu wnioski o ich ukaranie.
Oprócz tego prokuratura wystąpiła do sądu o wydanie zakazu korzystania z broni palnej na terenie tej strzelnicy.
Kolejne pociski też ze strzelnicy?
Te działania nie rozwiązują jednak problemów zwykłych mieszkańców, którzy najzwyczajniej obawiają się o bezpieczeństwo swoje i swoich bliskich. Tym bardziej, że po kilku miesiącach, pod koniec lipca, jeden z mieszkańców Lublińca znalazł w opierzeniu dachu kolejny pocisk, a inna kula miała przelecieć obok jego sąsiadki.
- W zeszłą sobotę słyszeliśmy tak zwany lot pocisku, na ogrodzie żona słyszała. Mieszkańcy boją się tu mieszkać, boją funkcjonować. Czujemy się na swoich terenach bardzo niekomfortowo. Nasze życie i zdrowie jest zagrożone. To jest logiczne, że jeżeli lot pocisku jest niekontrolowany, w tym momencie zagrożone jest czyjeś życie - mówi Mirosław Kubat, mieszkaniec Lublińca, na którego posesji znaleziono dwie przestrzeliny po kulach.
- Nie jesteśmy jeszcze w stanie potwierdzić na sto procent, że te pociski pochodzą ze strzelnicy - mówi Iwona Ochman z lublinieckiej policji, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie.
- Postępowanie znajduje się na wstępnym etapie, przesłuchiwani są świadkowie, którzy w tych dniach korzystali z broni palnej na terenie strzelnicy w Kochcicach. Ponadto powołano biegłego z zakresu broni i amunicji - dodaje prokurator Tomasz Ozimek.
Po tych zdarzeniach komendant policji w Lublińcu zwrócił do właściciela strzelnicy o zaprzestanie strzelań z długiej broni na określonych osiach, a także o bezwzględne przestrzeganie regulaminu.
Strzelnica znajduje się w Kochcicach:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice