- Halo? Widzę człowieka z leżakiem. To chyba wasz - klientka zaalarmowała kawiarnię, gdy złodziej był już przy rynku. To znaczy, że przemaszerował z takim wielkim łupem przez pół centrum miasta. W kawiarni byli klienci. Na filmie z monitoringu widać, że patrzą na kradzież. I nie reagują. - Dzisiaj nasz leżak, jutro twoje auto - komentuje właściciel lokalu.
Dwóch panów rozsiada się w leżakach ogródka letniego z własnym piwem. - Jeden bez koszulki, "wydziarany". Co miała zrobić obsługa? Grzecznie poprosić, żeby wyszli, bo tak nie wolno? Sam zwracałem pracownikom uwagę, żeby nie wdawali się w utarczki słowne z klientami - mówi Szymon Korus, właściciel kawiarni Kafej w Katowicach.
Po 10 minutach "wydziarany" wstaje, bierze leżak i spokojnie odchodzi, ociągając się, co widać na nagraniu z monitoringu kawiarni. Jego kompan pozwala sobie nawet jeszcze parę sekund posiedzieć po tej kradzieży, zanim dołączy do złodzieja.
Letnie motywy
Jest po 14 w niedzielę. W ogródku dużo klientów. Nic nie widzą?
- Odprowadzają złodzieja wzrokiem - twierdzi Korus. - Po pół godzinie ktoś powiedział pracownikom, że brakuje jednego leżaka. Potem inna nasza klientka zadzwoniła, że na ulicy Mickiewicza widzi człowieka z leżakiem, chyba naszym. Mamy takie z wzorami: palmy, ananasy, letnie motywy.
Mickiewicza to ulica przy rynku, a Kafej mieści się w dzielnicy Koszutka. To znaczy, że złodziej przemaszerował z dużym łupem przez pół centrum miasta, w tym przez rondo pod Spodkiem, bardzo ruchliwą część Katowic.
Korus: - Ja nie oczekuję od klientów, żeby zatrzymywali złodziei, ale mogliby od razu zaalarmować obsługę.
Właściciel kawiarni nie wierzy, że policja zatrzyma klienta z leżakiem. Rok temu sprzed lokalu znikł mu parasol ogrodowy, ogromny, przykręcony. Taka grabież wymagała czasu i krzepy. Mimo nagrania z monitoringu nie udało się dorwać złodzieja.
Pomóc, zdaniem Korusa, mogą tylko świadkowie. - Kupimy nowy leżak, przeżyjemy. Ale ten złodziej będzie coraz bezczelniejszy, bo poczuje się bezkarny. Dlatego napisałem na Facebooku: Ludzie, reagujcie. Dzisiaj nasz leżak, jutro twoje auto.
Na razie masowo giną mu z kawiarni sztućce (niesygnowane, więc raczej nie na pamiątkę) i słoiki za 10 zł sztuka, w których Kafej podaje desery.
Pelargonie, żarówki, szczotki do WC
Post Korusa o kradzieży leżaka komentują na Facebooku inni właściciele kawiarni.
Sylwia: Nam zwinęli w ostatnim czasie 2 potykacze, jedna Pani bezczelnie zwinęła ze stołu "czysty stolik" chowając do swojej torebki. Giną nawet doniczki z ziołami.
Paulina: U nas w kawiarni kradną łyżeczki, kwiatki ze stolików i w ostatnim czasie świnkę z napiwkami. Łączymy się w bólu.
Ela: Polak ukradnie wszystko. Brak słów. Mieliśmy sytuację, że klient wychodząc z naszego lokalu "zapomniał" oddać szklankę z piwa, barmanka zwróciła mu uwagę, że szklankę należy zwrócić na co klient odpowiedział "zrobiłem taki rachunek, że ta szklanka mi się należy". Generalnie po sezonie letnim uzupełniamy wszystko bo "wyszło" i nie wróciło: dyspenzery na mydło, kwiatki w doniczkach, sztućce, szklanki, popielniczki, karty menu. Zwinęli nam nawet z ogródka wiszącą pelargonię. Kilka krzeseł w nocy też dostało nóg. Brak reakcji jest porażający.
Joanna: Kradną nawet żarówki z toalety.
Karolina: Mojemu znajomemu ukradli szczotkę do czyszczenia WC. Cóż za higiena.
Piotr: Społeczeństwo nie dorosło do tego typu lokali otwartych z zaufaniem do klienta.
Przemysław: Przywiązać łańcuchem jak łyżki w Misiu.
Autor: mag/gp/jb / Źródło: TVN 24 Katowice