Lotnisko Katowice-Muchowiec zostało zamknięte dla ruchu powietrznego, gdy w miniony weekend odbywała się tam impreza masowa. To uziemiło załogę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Teraz organizatorzy imprezy tłumaczą, że maszyna poruszała się w sposób niebezpieczny dla zdrowia i życia zgromadzonych osób. Mimo zamknięcia przestrzeni powietrznej pilot uruchomił śmigłowiec i wystartował.
Lotnisko zostało zamknięte w sobotę po południu. Odbywał się tam wówczas zlot miłośników amerykańskich samochodów. Wcześniej z lotniska wystartował stacjonujący tam śmigłowiec LPR, którego załoga pomogła rannemu rowerzyście. Ale wrócić do bazy nie mogła.
- Wczoraj około godz. 16 wpłynęło wezwanie do lotu ratunkowego do Szczyrku. Chodziło o pomoc rowerzyście z urazem kręgosłupa. Załoga przetransportowała go do szpitala w Katowicach na Ligocie, jednak w trakcie akcji dowiedziała się, że nie może wrócić do swojej bazy. Bo zarządca lotniska Katowice-Muchowiec, gdzie stacjonuje śmigłowiec LPR, zdecydował o jego wyłączeniu z operacji lotniczych – mówiła w niedzielę Justyna Sochacka, rzeczniczka LPR.
- Już wcześniej była informacja o zakazie lotów. Zakaz nie dotyczył jednak lotów ratunkowych. Czasami takie sytuacje się zdarzają też na innych lotniskach, ale zazwyczaj zakazy nie dotyczą lotów ratunkowych. W tym przypadku jest inaczej. Sytuacja jest na pewno niecodzienna – zaznaczyła rzeczniczka. Jako że helikopter nie mógł wrócić do bazy, stał na lądowisku przyszpitalnym na Ligocie.
Na pytanie, czy zarządca w jakiś sposób uargumentował swoją decyzję, mówiła, że była tylko krótka informacja o zakazie. – Jesteśmy jedynie użytkownikiem lotniska. Nie możemy łamać zakazów zarządcy – podkreślała rzeczniczka.
Zakaz wzbudził oburzenie wśród internautów. Zarządca lotniska ani organizator imprezy w niedzielę nie chcieli komentować sytuacji. Teraz jednak uległo to zmianie.
Jak ustalił reporter TVN24 Jerzy Korczyński, według organizatorów wydarzenia pilot śmigłowca celowo za bardzo wycofywał maszynę przy starcie, czym doprowadził do zniszczenia stoisk gastronomicznych. – Frytkownice i urządzenia do grillowania zostały powywracane, dwie osoby zostały oparzone. Według przedstawiciela organizatora już od piątku były problemy z tym pilotem, który startował i lądował w taki sposób, że mocno utrudniało to zapewnienie bezpieczeństwa tym wszystkim, którzy uczestniczyli w tej motoryzacyjnej imprezie – mówił Korczyński.
Wywrócone stoiska, połamane parasole
- Jako organizatorzy imprezy zauważyliśmy, że jest zagrożenie dla życia i zdrowia naszych widzów. Zgłosiliśmy do dyrektora lotniska, że pilot nadlatuje nad stoiska, gdzie są cateringi, wywraca, łamie parasole, a nawet na dwie osoby wywróciło się stoisko z frytkami, z gorącym olejem. W tym momencie dyrektor lotniska podjął jedyną słuszną decyzję o czasowym zamknięciu przestrzeni lotniczej nad lotniskiem – mówi Adam Rostalski, wiceprezes fundacji American Cars Mania.
Jego słowa potwierdza Michał Tomanek, prezes Aeroklubu Śląskiego. - Poprzedniego dnia w piątek wieczorem nastąpiły pierwsze incydenty z tym pilotem. W sobotę przed godziną 12 kolejny incydent, na podstawie którego organizatorzy zgłosili nam zagrożenie bezpieczeństwa uczestników. My wtedy wystosowaliśmy pismo do zarządzającego z prośbą o zamknięcie lotniska. Zamknięcie lotniska nastąpiło o godzinie 16.30, a ostatni start pilota, ten, który spowodował najwięcej szkód, nastąpił po godzinie 17.40 – relacjonuje Tomanek. Jak dodał, lotnisko wówczas było zamknięte.
"Informacja o zamknięciu lotniska była dla nas zaskoczeniem"
Redakcja TVN24 poprosiła o komentarz do tej sytuacji rzeczniczkę prasową LPR. – Twierdzi ona między innymi, że sam start nagrany przez organizatora jest wykonany prawidłowo, dlatego że przy każdym starcie śmigłowiec ze względów bezpieczeństwa powinien się troszkę cofnąć – informuje Korczyński.
Rzeczniczka odniosła się też do informacji, że pilot wystartował po zamknięciu lotniska. – Została zamknięta przestrzeń lotnicza nad lotniskiem Katowice-Muchowiec. Początkowo to wyłączenie nie dotyczyło statków powietrznych Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Natomiast w sobotę po południu zrządzający lotniskiem podjął decyzję o zamknięciu lotniska również dla naszych śmigłowców. Informacja o zamknięciu tego lotniska była dla nas zaskoczeniem – nie ukrywam, że załoga nie zdążyła się z nią zapoznać i przyjęła wezwanie do misji ratunkowej. Ten fakt zgłosiliśmy oczywiście do Urzędu Lotnictwa Cywilnego, niemniej ubolewamy, że zarządzający lotniskiem, wydając komunikat dotyczący wyłącznie naszych załóg, nie skontaktował się z nami i nie poinformował o tym fakcie – stwierdziła Justyna Sochacka, rzeczniczka LPR.
Dyrektor LPR zdecydował o powołaniu specjalnej komisji, która ma wyjaśnić okoliczności tej sytuacji.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: American Cars Mania