Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał karę 25 lat więzienia dla Dawida K., oskarżonego o zabójstwo 28-letniego Jacka Hrycia. Pozostali czterej oskarżeni usłyszeli kary 8 lat więzienia. Sąd podwyższył kwoty zadośćuczynienia dla rodziny ofiary. Jacek Hryć został skatowany na ulicy trzy lata temu.
Do tragedii doszło na początku czerwca 2017 roku. 28-letni Jacek Hryć wraz ze swoim kolegą wyszli nad ranem z dyskoteki. Doszło do słownej utarczki między nimi i grupą pięciu innych mężczyzn.
Jacek z kolegą po chwili zaczęli uciekać, napastnicy pobiegli za nimi. Dopadli 28-latka, zadawali mu ciosy po całym ciele. Drugi zaatakowany zdołał się wymknąć, nic mu się nie stało. Jego zeznania były jednym z kluczowych dowodów w sprawie. Z kilkudziesięciu metrów widział, jak Hryć jest katowany.
Głównym oskarżonym był Dawid K. Prokuratura domagała się dla niego 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo, a dla czterech współsprawców po 8 lat więzienia za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Rodzina Jacka Hrycia jako oskarżyciel posiłkowy prosiła sąd o zmianę kwalifikacji prawnej czynu i skazanie czterech oskarżonych na 25 lat, a Dawida K. na dożywocie.
Sąd Okręgowy w Rybniku, wydział zamiejscowy Sądu Okręgowego w Gliwicach w czerwcu 2019 roku wydał wyrok zgodny z oczekiwaniami prokuratury. Apelację złożyły obie strony: obrońcy oskarżonych i oskarżyciele posiłkowi.
Sąd Apelacyjny w Katowicach podtrzymał we wtorek rozstrzygnięcie sądu okręgowego co do wymiaru kar pozbawienia wolności. Podwyższył za to zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonych, zmieniając też ich konstrukcję – z indywidualnych na solidarne od wszystkich oskarżonych (co oznacza, że całości kwoty można dochodzić od dowolnego z oskarżonych). Na rzecz oskarżycielki posiłkowej (żony) łączną kwotę zmieniono ze 100 tysięcy do 200 tysięcy złotych, a na rzecz ojca pokrzywdzonego – z 30 do 60 tysięcy.
Zapowiedzi kasacji
Wyrok jest prawomocny. Przysługuje od niego kasacja do Sądu Najwyższego, która może powoływać się na wyjątkowe naruszenia przepisów postępowania przed sądem drugiej instancji.
Krzysztof Kitajgrodzki, obrońca Dawida K. już zapowiedział składanie kasacji. - Mamy do tego podstawy. Sąd nie przychylił się do naszej argumentacji - powiedział nam po dzisiejszej rozprawie.
Z wyroku nie jest również zadowolony ojciec Jacka Hrycia. - Tak roztrzaskać głowę i dostać tylko 25 lat. On powinien dostać dożywocie, a ci, co mu pomagali, po 25 lat - powiedział Zenon Hryć. Nie podoba mu się również wysokość odszkodowania.
- Sąd drugiej instancji zaakceptował główne rozstrzygnięcie o winie oskarżonych: przyjęto, że nie rozpoczynali oni swego działania pogoni i pobicia z zamiarem zabójstwa, natomiast w czasie zajścia jeden z nich zaczął przejawiać daleko idącą brutalność – i potraktować to należy z prawnokarnego punktu widzenia jako eksces jednego ze sprawców. W pewnym momencie zaczął on tak intensywnie kopać po głowie pokrzywdzonego, że nie można tego inaczej zakwalifikować, jak działanie z zamiarem zabójstwa – wyjaśnił rzecznik katowickiego SA Robert Kirejew.
- Wobec pozostałych oskarżonych nie było podstaw, aby przypisać im tak daleko idącą odpowiedzialność karną: oni nie dość, że nie mieli tego zamiaru na początku, swoim działaniem nie przejawiali, że mają zamiar zabicia pokrzywdzonego, jak i później doprowadzili do wezwania pogotowia i policji czy ułożyli leżącego pokrzywdzonego w pozycji bocznej – uściślił sędzia.
Wszyscy z jednego miasta, nie znali swojej ofiary
Sprawcy pobicia zostali zatrzymani krótko po zdarzeniu, w czerwcu 2017 roku. Najpierw czworo, mieli od 20 do 35 lat i wszyscy byli pijani. Piąty - 23-latek - został przyprowadzony na policję przez członków rodziny. Policja już wcześniej znała jego tożsamość.
Początkowo wszyscy mężczyźni usłyszeli takie same zarzuty - pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Prokuratura uznała, że ich czyn miał charakter chuligański. To według Kodeksu karnego taki występek, który polega na umyślnym zamachu między innymi na zdrowie, na wolność lub nietykalność cielesną czy na porządek publiczny, jeżeli sprawca działa publicznie i bez powodu albo z oczywiście błahego powodu, okazując przez to rażące lekceważenie porządku prawnego.
W trakcie śledztwa prokuratura zmieniła jednemu z podejrzanych, Dawidowi K., zarzut na zabójstwo z tak zwanym zamiarem ewentualnym – według zeznań świadka i analizy traseologicznej to ten mężczyzna stanął na głowie Jacka. Ofiara miała na twarzy ślad podeszwy mężczyzny i obrażenia twarzoczaszki.
Oskarżony o zabójstwo potwierdził w śledztwie, że pobił 28-latka. Pozostali twierdzili, że choć byli w tym samym miejscu, to jednak nikogo nie atakowali. Jak zaznaczała prokuratura, przeczył temu materiał dowodowy - zeznania świadka pobicia i nagranie z kamery monitoringu, która zarejestrowała zajście.
Skazani i ofiara pobicia to mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju, ale napastnicy wcześniej nie znali Jacka Hrycia.
Kilka dni po jego śmierci w Jastrzębiu zorganizowano czarny marsz. Jego uczestnicy, w tym żona zmarłego, przeszli sprzed jastrzębskiego urzędu miasta do miejsca, w którym zginął. Zapalili tam znicze i położyli kwiaty.
Źródło: TVN 24 Katowice