Noga chłopca, zgięta w kolanie, wsunęła się w przerwę między płytami ogrodzenia i rodzice nie mogli jej wyciągnąć. Wezwani na miejsce strażacy odgięli płyty, uwolnili kolano, a chłopcu podali tlen i okryli go folią termoizolacyjną. - Wtedy ojciec zemdlał, emocje wzięły górę - opowiada dowódca akcji.
Do nietypowego zdarzenia doszło 3 sierpnia w Jastrzębiu-Zdroju. - Dostaliśmy wezwanie do chłopczyka, którego noga utknęła między szczebelkami na placu zabaw przy ulicy Mazurskiej - mówi starszy kapitan Piotr Markiewicz dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Jastrzębiu-Zdroju.
Okazało się, że to nie szczebelki zawiniły, a pionowe płyty kompozytowe, z którego budowane są ogrodzenia, żeby dzieci nie wypadły na przykład ze zjeżdżalni.
W przerwę między takimi płytami wsunęła się zgięta w kolanie noga trzyletniego chłopca. Kolano zakleszczyło się i nie chciało wyjść.
Strażacy użyli rąk, ojciec zemdlał
Trzylatek był na placu zabaw z rodzicami i babcią. Jednak ci nie potrafili pomóc chłopcu. Tkwił w niewygodnej pozycji, z uwięzionym kolanem około 10 minut. Było południe i bardzo ciepło.
Strażacy przygotowali sprzęt hydrauliczny do cięcia płyt. Zanim go uruchomili, spróbowali we dwóch odgiąć płyty. Udało się i noga chłopca została uwolniona. - Podaliśmy dziecku tlen i okryliśmy folią termoizolacyjną. To standardowa procedura. Czekaliśmy na przyjazd pogotowia, które wcześniej wezwaliśmy, żeby sprawdzili, czy ze stawem kolanowym chłopca jest wszystko w porządku. Wtedy ojciec chłopca zemdlał, emocje wzięły górę - relacjonuje Markiewicz.
Zespół pogotowia udzielał pomocy chłopcu i jego ojcu. Ostatecznie nikomu nic się nie stało, rodzina szczęśliwe wróciła do domu.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock