Na polu uprawnym znaleziono 42-letniego paralotniarza. Miał obrażenia klatki piersiowej. Okazało się, że lecąc, zahaczył skrzydłem o linie energetyczne i spadł. Miał półtora promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w sobotę około godziny 14.30 w Gorzycach nieopodal Wodzisławia Śląskiego. Mieszkańcy powiadomili służby ratunkowe, że paralotnia spadła na pole uprawne.
Jak ustalili policjanci, urządzeniem sterował 42-letni mężczyzna. - Zahaczył skrzydłem o linie energetyczne średniego i niskiego napięcia, utracił nośność i spadł na ziemię - mówi Patryk Błasik, rzecznik prasowy policji w Wodzisławiu.
Mężczyzna miał obrażenia klatki piersiowej. Został przewieziony do szpitala, gdzie przebadano go alkomatem na zawartość alkoholu. Miał półtora promila.
Grożą mu dwa lata więzienia
- Mężczyzna odpowie za sterowanie paralotnią w stanie nietrzeźwości - mówi Patryk Błasik.
Grozi mu za to kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Jak dodaje policjant, paralotniarz nie spowodował zagrożenia w ruchu drogowym. Ale może odpowiadać za zniszczenie linii energetycznej.
Przyczyny upadku badać będzie Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja