Jedenastu kierowców jednego wieczora uszkodziło koła na krajowej "jedynce" w kierunku Śląska. - Ta droga jest jak szwajcarski ser. Auto miota się w koleinach. To niebezpieczne, można zahaczyć innego kierowcę. Jak się tędy jedzie, trzeba się modlić. Jednej dziewczynie dwa koła wyrwało - opowiadali unieruchomieni kierowcy.
Do zdarzenia doszło we wtorek wieczorem na drodze krajowej numer 1 na wysokości miejscowości Kruszyna (453. kilometr), na prawym pasie jezdni prowadzącej z Radomska do Częstochowy.
- Jedzie się, jedzie i nagle dziura. Pierwsza mniejsza, druga na 30 centymetrów. I nieoznaczone w ogóle - opowiada pan Władysław, który jechał z mazowieckiego Błonia do Piekar Śląskich. - Żeby tak wjechać, żeby felga się wygięła i przecięła oponę? - pokazuje koło swojej ciężarówki. - No szok taki. Nie wiedziałem, o co chodzi. Dopiero, jak zaczęło schodzić powietrze, to już wiedziałem, że jest po oponie.
- Ja byłem trzeci, a za mną kolejny, kolejny, kolejny... - dodaje pan Władysław.
Policja ma informacje o ośmiu uszkodzonych autach. Zarządca drogi, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - o jedenastu. Pomoc drogowa przedzierała się do nich przez korek na jezdni w przeciwnym kierunku.
Dwa koła zostały z tyłu
Pierwsze zgłoszenie było o 18.10. - Auto wjechało w wyrwę, zjechało na pobocze, kolejne wjechało w tę samą wyrwę i tak sukcesywnie aż do 21.40 - mówi Marta Kaczyńska, oficer prasowa policji w Częstochowie.
- Jedną dziurę udało mi się ominąć, drugą - niestety nie. Musiałem przejechać na "flaku" 20 kilometrów, bo nie było gdzie się zatrzymać, zjechać w to błoto i wymieniać koło. Fantastyczna robota, w deszczu - ironizuje pan Rafał.
Pan Władysław: - Jednej dziewczynie dwa koła wyrwało. Normalnie zostały z tyłu.
- Można tak powiedzieć - przytakuje w rozmowie z nami pani Marta. - Jechałam w sznurku samochodów, zwolniłam tak jak inni, widziałam, że stoi trójkąt na drodze i kilka ciężarówek, i wpadłam w wyrwę.
Relacjonuje, że rozmawiała z policjantami i dowiedziała się, że poprzedniego dnia, czyli w poniedziałek ta sama wyrwa była naprawiana i stały wokół niej pachołki. - A dzisiaj nic. To skandaliczne, płacimy ogromne podatki, nie zasługujemy na takie traktowanie - dodaje kobieta.
Marta Kaczyńska potwierdza, że w poniedziałek też mieli zgłoszenia o uszkodzonych samochodach w tej samej wyrwie. - Sporządziliśmy dokumentację. Zarządca został o wszystkim powiadomiony. Wyrwa ma być dzisiaj naprawiona - mówi rzeczniczka policji.
"To jest plac budowy"
- Ta droga jest jak szwajcarski ser. Auto miota się w koleinach. To niebezpieczne, można zahaczyć innego kierowcę. Jak się tędy jedzie, trzeba się modlić. Jak przyjdzie śnieg, to w ogóle nie będzie możliwości jazdy - mówi pan Jarosław, jeden z poszkodowanych kierowców.
- To remontowany odcinek - mówi Marta Kaczyńska z policji w Częstochowie.
- To jest plac budowy - mówi Dorota Marzyńska-Kotas z biura prasowego katowickiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Jak wyjaśnia, w śladzie "jedynki" powstaje autostrada A1. Obecnie trwają prace na jezdni od Częstochowy do Łodzi. Ruch samochodów w tym kierunku przełożony jest na jeden z trzech pasów przeciwnej jezdni.
- Taka sytuacja będzie trwać do przełomu bieżącego i przyszłego roku. Ruch zostanie wtedy przełożony na budowaną w tej chwili jezdnię o betonowej nawierzchni i takie sytuacje jak we wtorek nie będą mieć miejsca - mówi Marzyńska-Kotas.
A co do tego czasu? Marzyńska-Kotas: - Wykonawca budowy autostrady ma obowiązek utrzymywać przejezdność starej drogi, uzupełniać braki w nawierzchni. Wszelkie roszczenia kierowcy powinni kierować do niego. Czy my wyciągniemy jakieś konsekwencje? Za wcześnie o tym mówić.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice