Trzy miesiące w areszcie spędzi 41-latek podejrzany o spowodowanie wypadku, w którym zginęły dwie osoby. Mężczyzna w niedzielę na autostradzie A1 zderzył się z innym samochodem. Był pijany. Grozi mu 12 lat więzienia. - Twierdzi, że niczego nie pamięta - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek.
Do zdarzenia doszło w niedzielę (21 maja) po godzinie 15 w miejscowości Łojki niedaleko Częstochowy, między węzłami autostrady A1 Jasna Góra i Blachownia. Jak informowała policja, 41-letni kierujący oplem vivaro, jadąc w kierunku Ostrawy, w wyniku nieprawidłowej zmiany pasa ruchu, zderzył się z prawidłowo jadącym prawym pasem osobowym audi, które po zderzeniu zjechało na pas awaryjny po prawej stronie.
Opel siłą odrzutu uderzył w bariery energochłonne, po czym kilkakrotnie obrócił się wokół własnej osi i zatrzymał na lewym pasie ruchu na przeciwnej jezdni w kierunku Łodzi. Na skutek dachowania cztery osoby wypadły z pojazdu. Trzy z nich były reanimowane. Pomimo reanimacji życia dwóch pasażerów: 41- i 33-letniego mężczyzny nie udało się uratować. Samochodem jechało sześciu mieszkańców Warszawy w wieku od 33 do 41 lat.
Podróżującym audi nic się nie stało.
Zarzuty dla pijanego kierowcy
Kierowca opla, który miał około półtora promila alkoholu w organizmie, trafił najpierw do częstochowskiego, a później do katowickiego szpitala.
W poniedziałek Prokuratura Rejonowa w Częstochowie wszczęła śledztwo w tej sprawie. Zlecono sekcję zwłok ofiar wypadku. We wtorek katowiccy lekarze zgodzili się na przesłuchanie kierowcy na miejscu, w szpitalu. - Prokurator przedstawił mu zarzut spowodowania w stanie nietrzeźwości wypadku drogowego, w którego wyniku dwie osoby poniosły śmierć, a jedna odniosła ciężkie obrażenia ciała - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek.
Areszt dla kierowcy. Ten twierdzi, że niczego nie pamięta
- Przesłuchany przez prokuratora nie przyznaje się do tego przestępstwa i twierdzi, że niczego nie pamięta - podał rzecznik.
Prokuratura we wtorek złożyła wniosek o aresztowanie podejrzanego. Motywuje go surową karą grożącą mężczyźnie - do 12 lat więzienia - i obawą matactwa. W środę sąd aresztował na trzy miesiące 41-latka. Posiedzenie sądu odbyło się w szpitalu w Katowicach, gdzie wciąż przebywa sprawca wypadku.
Prokuratura nie ma jeszcze wyników badań toksykologicznych, które dadzą odpowiedź na pytanie, czy kierujący był pod wpływem narkotyków.
Policja: nie pozwalajmy nietrzeźwym wsiadać za kierownicę
Policja przypomina, że każda ilość wypitego alkoholu upośledza zmysły i wpływa na sposób jazdy, a to przekłada się na bezpieczeństwo w ruchu drogowym.
"Apelujemy też do członków rodzin, pasażerów i znajomych. Nie bądźmy bierni i nie pozwalajmy na stwarzanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym przez nieodpowiedzialnych kierujących! W sytuacji, gdy widzimy nietrzeźwą osobę wsiadającą za kierownicę pojazdu, powinniśmy podjąć działania zmierzające do niedopuszczenia takiej osoby do kierowania! Gdy uniemożliwienie kierującemu dalszej jazdy jest niewykonalne, powinniśmy niezwłocznie zawiadomić Policję! Jeden telefon może uratować czyjeś życie! Zadbajmy o to, aby nie dopuścić do tragedii" - czytamy w policyjnym komunikacie.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja