Był w lesie, najedzony, a potem martwy. Śledczy pytają prezydenta miasta o pytona

2,5 metrowy pyton znaleziony przez spacerowicza w lesie
2,5 metrowy pyton znaleziony przez spacerowicza w lesie
Źródło: PBI Częstochowa
Skąd się wziął w częstochowskim lesie? Do kogo należał? Czy został porzucony żywy i padł z wyziębienia? Prokuratura nie znalazła odpowiedzi na te pytania, bo strażnicy miejscy kazali spalić zwłoki pytona. - Zachowali się nieprawidłowo, powinni powiadomić policję, zarządzilibyśmy sekcję zwłok zwierzęcia - oceniają śledczy i oczekują wyjaśnień od prezydenta miasta.

"Dzisiejsze znalezisko z lasu na Mirowie. A już myślałem, że nic mnie w pracy nie zdziwi" - napisał na facebooku pracownik filmy Profesjonalna Gospodarka Odpadami, która na zlecenie urzędu miasta w Częstochowie zajmuje się między innymi utylizacją zwierzęcych zwłok.

Pracownik opatrzył post zdjęciami ogromnego węża i opisał szczegółowo: "Pyton Tygrysi długość 2,5 metra, znaleziony 22.11.2016 ok godziny 13 w Częstochowie w kompleksie leśnym w dzielnicy Mirów (współrzędne 50°49'24.6"N 19°13'50.2"E)".

Informację podchwycili lokalni dziennikarze. - O wszystkim dowiedzieliśmy się w grudniu z mediów i wszczęliśmy dochodzenie - mówi Tomasz Ozimek, rzecznik prokuratury okręgowej w Częstochowie.

Z opisu pracownika PBI wynikało bowiem, że zwierzę mogło znaleźć się w lesie żywe.

"Wąż najprawdopodobniej został porzucony żywy, wyglądał na najedzonego, nie był w stanie rozkładu, nie miał żadnych obrażeń" - czytamy post, który wciąż wisi na profilu firmy.

- To był listopad, czyli temperatura nieodpowiednia dla zwierzęcia egzotycznego. Wąż mógł więc zostać uśmiercony w sposób niezgodny z ustawą o ochronie praw zwierząt. Ponadto mógł stanowić zagrożenie dla ewentualnych spacerowiczów - wyjaśnia Ozimek.

Nie można było jednak tego ustalić ponad wszelką wątpliwość, w tym przeprowadzić sekcji zwłok, bo już ich nie było. Pracownik PBI: "Na pytanie o skórę z węża - nie posiadamy, został w całości przekazany do zutylizowania".

Od tego postu zaczęło się dochodzenie w sprawie pytona
Od tego postu zaczęło się dochodzenie w sprawie pytona
Źródło: | facebook

Kot w worku, pies przywiązany, wąż w lesie to mogą być przestępstwa

- Utylizację zwierzęcych zwłok zleca nam straż miejska - informuje Tomasz Ryś, właściciel PBI.

I to strażnikom śledczy wytknęli błędy. - Zachowali się nieprawidłowo, przed zleceniem utylizacji powinni powiadomić policję - mówi Ozimek.

Prokuratura zwróciła się o wyjaśnienia w tej sprawie do zwierzchnika straży miejskiej w Częstochowie, czyli prezydenta miasta. Ozimek: - Nie chodzi o to, żeby zawiadamiać policję o każdym padłym zwierzęciu, potrąconym np. na drodze. Ale kot w worku w wodzie, pies przywiązany do drzewa czy właśnie egzotyczny wąż w lesie mogą wskazywać, że zostało popełnione przestępstwo.

Dochodzenie zostało umorzone, nie ustalono właściciela pytona. Ale prezydent Częstochowy ma przedstawić prokuraturze, jakie przepisy miasto stosuje w podobnych sytuacjach, ewentualnie poprawić je lub wyciągnąć konsekwencje wobec strażników.

Ryś nie pamięta podobnego zdarzenia. - Dotąd utylizowaliśmy tylko koty i psy - mówi.

Ale na ulicy w Częstochowie znaleziono już egzotycznego zwierzaka.

W kartonie przy koszu na śmieci siedział żywy krokodyl:

Wielki gad siedział w kartonie na ulicy

video-1465056

Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: