Mieszkaniec Częstochowy nagrywał szarpaninę podczas policynej interwencji. Jak twierdzi, mundurowi bezpodstawnie zarekwirowali mu telefon, założyli kajdanki i zatrzymali. Mężczyzna jest oburzony chaotyczną interwencją i zachowaniem policji. Sprawę zgłosił do prokuratury, wewnętrzne postępowanie prowadzi też policja.
W Częstochowie przy ul. Mielczarskiego miało dojść do włamania. Wezwani na miejsce policjanci zauważyli grupę mężczyzn stojącą niedaleko miejsca zdarzenia. W pewnym momencie dwóch z nich zaczęło uciekać. Mundurowi ruszyli pościg i zatrzymali uciekinierów. W tym czasie dołączyło do nich również pozostałych kilku mężczyzn i kobieta. Doszło do szarpaniny.
Policjanci wezwali posiłki. Grzegorz Samulski obserwował zdarzenie i, jak twierdzi, nagrywał telefonem komórkowym. - Usłyszałem krzyki: ratunku, biją, kopią. Wyszedłem z domu i zobaczyłem, że na ziemi leży chłopak, a nad nim czterech policjantów. Jeden z nich kopał leżącego. Matka chłopaka i kolega chronili mu głowę. W pewnym momencie również ta kobieta została rzucona na bruk przez policjantów. Zwróciłem im uwagę i powiedziałem, że nagrywam to telefonem – opowiada Grzegorz Samulski.
Usunęli video?
Jak twierdzi pan Grzegorz, mundurowi zarekwirowali mu telefon, założyli kajdanki i zatrzymali. Mężczyzna jest oburzony zachowaniem policji. – Jeden z nich skuł mnie kajdankami, wsadził do radiowozu i dopiero po czasie dowiedziałem się, że zostałem zatrzymany za ubliżanie policjantowi. Poprosili mnie też o telefony komórkowe. Dałem je, bo chcieli sprawdzić, czy nie są kradzione. To była ich wersja – mówi pan Grzegorz.
Mężczyzna został przewieziony na komisariat, gdzie go przesłuchano, a następnie wypuszczono i oddano aparaty komórkowe. – Kiedy w domu je uruchomiłem, okazało się, że karty pamięci są wyczyszczone. Nie było ani filmów, które nagrywałem w czasie interwencji, ani moich prywatnych zdjęć – dodaje zirytowany.
Sprawa trafiła do prokuratury
Mężczyzna powiadomił już prokuraturę. - Materiały, które wpłynęły dotyczą przekroczenia uprawnień służbowych przez funkcjonariuszy policji. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył jeden z mieszkańców Częstochowy. Mężczyzna stwierdził, że został bezpodstawnie zatrzymany, skuty w kajdanki, a następnie przewieziony do komisariatu. Tam policjanci mieli wykasować materiały z jego dwóch telefonów komórkowych – mówi Tomasz Ozimek z częstochowskiej prokuratury. I dodaje, że przestępstwo przekroczenia uprawnień służbowych grozi karą trzech lat więzienia. Postępowanie w tej sprawie prowadzi również częstochowska policja.
- Komendant miejski wszczął wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, które ma ustalić, czy funkcjonariusze zachowywali się w sposób zgodny z prawem - mówi Joanna Lazar, rzeczniczka policji w Częstochowie.
Prokurator rejonowy z Częstochowy Północ zwrócił się z prośbą do przełożonych o to, by zdarzenie zbadała inna prokuratura. Chodzi o ewentualne zarzuty co do obiektywizmu wyników postępowania. - Ci prokuratorzy na co dzień współpracują z policjantami z komisariatu czwartego - wyjaśnia Ozimek.
Nagranie od innego świadka interwencji dostaliśmy na Kontakt 24.
Do zdarzenia doszło w Częstochowie przy ul. Mielczarskiego:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ejas, mag / Źródło: TVN24 Katowice,Kontakt24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24