Pan Karol ma dobrą pamięć do numerów rejestracyjnych i kieruje ruchem na remontowanej drodze wojewódzkiej w Wiśle (woj. śląskie). Gdy zobaczył forda mondeo, o którym czytał w internecie, że został skradziony w Bielsku-Białej razem z dobermanem, od razu zadzwonił na policję. W ten sposób pomógł zatrzymać mężczyznę, który ma już zarzut kradzieży zuchwałej. Złodziej wyrzucił psa po drodze. Tim został znaleziony we wsi na przystanku autobusowym.
Do kradzieży forda mondeo typu kombi doszło we wtorek kilka minut po godzinie 15 na stacji benzynowej w centrum Bielska-Białej, przy skrzyżowaniu ulic Żywieckiej i Krakowskiej.
Zatrzymany w tej sprawie mężczyzna usłyszał w piątek (10 września) w prokuratorze zarzut kradzieży zuchwałej, za co grozi do ośmiu lat więzienia. Zarzut dotyczy tylko samochodu, chociaż w środku był pies - dwuletni doberman o imieniu Tim. Pan Maksym, właściciel forda i opiekun Tima, na kilka dni stracił także wszystkie dokumenty. Obserwując ruch na swoim koncie bankowym, twierdzi, że złodziej próbował płacić jego kartą.
- Policjanci sprawdzają, czy podejrzany ma na koncie także inne przestępstwa - mówi Roman Szybiak, rzecznik policji w Bielsku-Białej.
Nie nauczył psa wrogości do obcych
Doberman Tim siedział w bagażniku. W aucie są przyciemniane szyby, nie widać nawet pasażerów z tyłu, złodziej też mógł nie zobaczyć psa. Pan Maksym zatankował, otworzył wszystkie szyby, żeby Tim miał czym oddychać i podszedł do bankomatu wypłacić pieniądze. Miał wrócić do auta po kluczyki i dokumenty, ale - jak opowiadał - zapomniał, że je tam zostawił i ruszył prosto do kasy.
A przed kasą kolejka. - Byłem trzeci albo czwarty - relacjonował opiekun Tima. - Zauważyłem, że blisko mojego auta kręci się jakiś facet. Obserwowałem go. W pewnym momencie pochylił się przy moim fordzie, jakby sprawdzał, czy w środku są kluczyki. Wybiegłem z budynku. A on ubrał kaptur, wsiadł do mojego samochodu i ruszył.
Mężczyzna próbował powstrzymać złodzieja. Bezskutecznie. - Oparłem się rękami o maskę - opowiadał właściciel forda. - Ale on jechał dalej. W pewnym momencie miałem nogi w powietrzu. Zeskoczyłem i dobiegłem do drzwi. Złapałem za kurtkę tego złodzieja albo za fotel kierowcy - nie pamiętam, to działo się tak dynamicznie. Przeciągnął mnie kilka metrów. Na koniec zagrodziłem mu drogę. Ale on przyspieszał. W ostatniej chwili odskoczyłem, inaczej by mnie rozjechał.
Tim prawdopodobnie ani pisnął. Opiekun sam go szkolił i nie nauczył wrogości do obcych: - Prowadzę firmę, przychodzą do mnie kurierzy, nie może ich atakować pies. Tim potrafi głośno szczekać, ale na moją komendę "podaj głos". Jest ze mną od małego. Kupiłem go w profesjonalnej hodowli. Zawsze marzyłem o dobermanie. Po prostu chciałem, żeby był.
- Samochód mnie nie interesował - dodawał pan Maksym o kradzieży. - Myślałem tylko o Timie.
Wyrzucony z auta, siedział na przystanku i szczekał wystraszony
Ford ze złodziejem i psem odjechał w nieznanym kierunku.
Dwie godziny później, około godziny 17 we wsi w powiecie cieszyńskim ktoś z mieszkańców zobaczył dobermana przy drodze - takie informacje dotarły później do pana Maksyma. - Pan pomyślał, że pies pewnie uciekł jakiemuś rowerzyście, który zaraz wyjedzie z lasu - opowiadał opiekun Tima. - Godzinę później żona tego pana zobaczyła dobermana na przystanku autobusowym w pobliżu. Siedział i szczekał, wystraszony. Powiadomili schronisko w Cieszynie.
Tim na szczęście jest zaczipowany i ma przy obroży breloczek z nazwą swojej kliniki weterynaryjnej. Dlatego w schronisku szybko dotarli do jego opiekuna. Pies prawdopodobnie został wyrzucony z forda, gdy złodziej zorientował się, że ma pasażera. Tim od środy rano jest już w domu i był na wizycie u lekarza weterynarii. - Spał ze mną i z żoną, tak nam zalecił weterynarz. Jest mniej ruchliwy, ale powinien dojść do siebie - mówił opiekun.
Złodziej na monitoringu - "nagrał się w dobrej jakości"
Policja zabezpieczyła nagranie z monitoringu stacji paliw. - Sprawca kradzieży nagrał się w dobrej jakości - mówił nam w środę Roman Szybiak, rzecznik policji w Bielsku-Białej. - Jeśli sam się nie zgłosi lub jeśli nie znajdziemy go tradycyjnymi metodami dochodzeniowo-śledczymi, za zgodą prokuratury, udostępnimy jego wizerunek - dodał policjant.
Dla pana Maksyma liczył się czas, ponieważ zostawił w samochodzie między innymi kartę stałego pobytu. Pochodzi z Ukrainy, od 10 lat mieszka w Polsce i stara się o polskie obywatelstwo. - Złodziej próbował płacić w sklepie moją kartą. Porusza się moim autem po okolicy - twierdził właściciel skradzionego auta.
Informację o kradzieży opublikował w mediach społecznościowych, pokazał zdjęcie swojego samochodu, numery rejestracyjne, kontakt do siebie. To był traf w dziesiątkę, bo w środę rano post przeczytał pan Karol z Wisły, który ma bardzo dobrą pamięć do numerów rejestracyjnych.
- Zapamiętałem numery, kolor, markę. Pomyślałem, że mam szansę to auto zobaczyć, bo kieruję ruchem drogowym w Wiśle podczas remontu drogi wojewódzkiej numer 941 - opowiada mężczyzna. Zobaczył skradzionego forda mondeo tego samego dnia około 17. Upewnił się, czy właściciel się nim nie porusza, dzwoniąc do pana Maksyma, a potem zaraz na komisariat policji. - Próbował uciekać, ale go zatrzymali - mówi pracownik służb drogowych.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne