Kobieta źle się czuła, skarżyła się na ból, traciła siły, z przystanku zabrało ją pogotowie. Okazało się, że była pobita. Twierdziła, że zaatakował ją obcy mężczyzna na ulicy. Po kilku dniach w szpitalu zmarła. Wtedy policjanci zatrzymali jej partnera. Przyznał, że uderzył kobietę, bo go denerwowała.