Siedzieli nad jeziorem od poniedziałku. W środę Michał już spał w namiocie, Grzegorz jeszcze czytał. Nagle o 1 w nocy zaczęło się branie. Czekali na karpia, wyłowili tołpygę. Za to największą W Polsce.
Najważniejsza jest waga ryby, ona decyduje o uznaniu rekordu. Tołpyga, złowiona w Jeziorze Rybnickim 5 maja waży 56,8 kg i została już oficjalnie okrzyknięta największą dotąd w Polsce.
Grzegorz Prucnal i Michał Sterecki, którzy wyciągnęli gigantyczną rybę, dodatkowo ją zmierzyli. Ma 138 cm długości.
Wróciła już do jeziora.
Poznają swoje ryby po łuskach
Była pierwsza w nocy ze środy na czwartek. Pierwszy tydzień maja, pierwszy w tym roku tak długi biwak wędkarski Grzegorza, 31-letniego metrologa i Michała, 39-letniego właściciela firmy produkującej folie. Siedzieli nad Jeziorem Rybnickim od poniedziałku.
Czekali na karpia. Są karpiarzami, jak mówią. Mieszkają w Tychach i często łowią w swoim mieście nad Jeziorem Paprocańskim. Mają tam już swoich rybich przyjaciół. - Trzy razy wyłowiłem tego samego karpia - mówi Grzegorz.
- Doświadczony wędkarz pozna rybę po nietypowej łusce albo płetwie. Znamy je, dlatego nigdy nie zostaną przez nas zjedzone - wyjaśnia.
Ale na Paprocanach nie ma takich gigantów jak w Rybniku. W marcu Dawid Mucha z rybnickiej wsi Czernica wyłowił z Jeziora Rybnickiego rekordowego karpia o wadze 34,5 kg.
Największy karp Prucnala, też z Rybnika, ważył 23,7 kg.
Michał już spał w namiocie. Grzegorz jeszcze czytał. Nagle wędka szarpnęła. Zaczęło się branie. Najpierw Grzegorz ciągnął, potem oddał wędkę Michałowi. - Męczyliśmy się pół godziny - mówi Prucnal.
Gdy podnieśli tołpygę, już byli pewni, że padł rekord. Była ciężka. Odkazili jej dziurkę na pysku po haczyku, zamknęli w worku karpiowym - to taki kojec w wodzie - i poczekali do świtu, żeby nakręcić wideo.
- Ani przez chwilę ryba nie leżała na pisaku, bez wody - zaznaczają wędkarze.
Na koniec wypuścili ją z powrotem do wody. Prucnal: - Taką mamy zasadę, złów i wypuść. Stosujemy ją do ryby każdej wielkości, nawet tych najmniejszych.
Dlatego jeszcze nie raz mogą trafić na rekordową tołpygę, a ona już nie raz mogła wisieć na wadze.
Dwa tarła w roku, a powinno być raz
Jezioro Rybnickie, czyli zalew Elektrowni Rybnik obfituje w giganty. - Woda w zalewie jest ciepła, bo schładza turbiny elektrowni. To sprzyja wzrostowi. A tarło jest dwa razy w roku, gdy normalnie powinno być raz. To ewenement w Polsce - mówi Zygmunt Barylak, prezes polskiego koła wędkarskiego nr 49 w Rybniku.
W Rybniku wyławiano gigantyczne sumy, ważące ponad 100 kg. Czasami tego samego po kilka razy. We wrześniu 2009 roku Robert wyciągnął suma, mierzącego 241 cm o wadze 103 kg. - Po 2,5 godzinach walki z rybą - napisał na Kontakt 24, dumny ze swojej zdobyczy.
W 2014 roku wyciągnięty na brzeg sum Stefan pokazał na wadze 107 kg. Wędkarzom w Rybniku trafiły się też piranie.
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Grzegorz Prucnal