Trwają przesłuchania 14 osób zatrzymanych po zamieszkach przed komendą w Sosnowcu. Część z nich usłyszała już zarzuty m.in. czynnej napaści na funkcjonariusza. Podczas demonstracji rannych zostało dwóch policjantów, jeden z nich nadal jest w szpitalu.
Ranni policjanci pracują zespole antykonfliktowym. Nie byli uzbrojeni, mieli na sobie tylko kamizelki odblaskowe z napisem "policja". Ich zadaniem było namówienie osób blokujących ulicę i torowisko do przepuszczenia aut i tramwajów.
- W trakcie czynności jeden z funkcjonariuszy został uderzony kamieniem w głowę i nadal przebywa w szpitalu. Drugi dostał potrzaskaną butelką w nogę, po opatrzeniu rozciętej nogi został zwolniony do domu- mówi Andrzej Gąska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
W demonstracji brało udział ok. 300 osób
We wtorek wieczorem około 300 osób zgromadziło się pod budynkiem Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu. Mieszkańcy chcieli upamiętnić śmierć 23-letniego Radka, który zmarł w szpitalu w poniedziałek. Zdaniem rodziny oraz uczestników manifestacji do tragedii doszło z powodu nieprofesjonalnej interwencji policjantów.
- To jest przesada. Nie mówiąc o tym, że próbowali wmówić (policjanci-red.), że sam się zaczął bić. Wstrzyknęli mu jeszcze coś, co go kompletnie dobiło. Na izbie zamiast chodzić koło niego, to chodzili po nim- mówili uczestnicy manifestacji.
Policja przesłuchuje 14. zatrzymanych osób
Czternaście osób zostało zatrzymanych za naruszenie nietykalności cielesnej, znieważenie funkcjonariuszy, udział w nielegalnym zbiegowisku, niszczenie mienia i przede wszystkim za czynną napaść na funkcjonariusza, ostatnie z tych przestępstw jest karane 10-letnim pobytem w więzieniu.
- Są przesłuchiwani, część z nich usłyszała już zarzuty, ale przesłuchania potrwają do czwartku - dodaje Gąska.
Wszystkie działania pod KMP w Sosnowcu były rejestrowane przez policyjne kamery, funkcjonariusze analizują materiały i identyfikujemy inne osoby, które mogły naruszyć prawo.
Postępowanie wyjaśniające w sprawie 23-latka są prowadzone przez komendantów sosnowieckiej i wojewódzkiej policji. Wstępne czynności kontrolne nie przyniosły dowodów wskazujących, że to policjanci przyczynili się do śmierci Radka, ale, jak podkreśla Andrzej Gąska ze śląskiej policji, najważniejsze będzie śledztwo prokuratorskie.
Przyczyną śmierci 23-latka było zatrucie?
Do zdarzenia doszło 12 marca. Policjanci otrzymali zgłoszenie od lekarzy pogotowia ratunkowego, którzy interweniowali na ulicy Kisielewskiego w Sosnowcu.
-Załoga poprosiła nas o pomoc, zgodnie z jej relacją na miejscu było dwóch mężczyzn prawdopodobnie pod wpływem narkotyków - mówił Kontaktowi 24 Dariusz Panas, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu.
Po przybyciu na miejsce policjanci mieli zastać jednego z mężczyzn pod opieką lekarzy i drugiego, który siedział za kierownicą BMW.
- Był agresywny, nie chciał poddać się wylegitymowaniu. Istniało zagrożenie, że będzie chciał jechać tym samochodem - twierdził rzecznik. Jak dodał, wtedy policjanci podjęli decyzję o obezwładnieniu mężczyzny. - Został dowieziony na izbę wytrzeźwień. Tam dostał drgawek i stracił przytomność. Udzielono mu jednak pomocy, wezwano też pogotowie. W końcu trafił do szpitala w Sosnowcu - relacjonował Panas.
23-latek zmarł w poniedziałek. Według lekarzy, badania toksykologiczne mężczyzny wskazują na zatrucie. Sprawę bada prokuratura.
Do zamieszek doszło przed KMP w Sosnowcu:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: MP / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Marek Zimny/ PAP