Tylko w TVN24 GO

"Wszystko ma swoje granice". Burmistrz kontra dzieci

Dyskusje na temat wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji toczyły się w mediach, na ulicach, ale i w prywatnych dyskusjach - także dzieci. 25 października w 16-tysięcznym Namysłowie na Opolszczyźnie w centrum miasta protestowało kilkaset osób, po czym część z nich przeniosła się pod dom burmistrza, Bartłomieja Stawiarskiego (PiS). Samorządowiec złożył zawiadomienie na policję, w którym znalazły się także informacje o osobach nieletnich, które miały dopuścić się czynu karalnego. Chodzi o trzynastoletnich Maksymiliana i Maję, kolegów z klasy syna Stawiarskiego. Jak mówią ich rodzice, burmistrz zawiadomił policję, że w grupowym czacie klasowym nastolatkowie mieli grozić pobiciem jego dziecku. - Jeżeli ktokolwiek by się z tymi rozmowami zapoznał, nie znajdzie tam ani słowa, by mój syn kierował cokolwiek do syna tego pana. To była luźna rozmowa dzieci na temat sytuacji w kraju, odnoszącej się do manifestacji kobiet - mówi ojciec Maksymiliana. Podobnie opowiada matka Mai. Sam Bartłomiej Stawarski nie zgodził się na rozmowę z dziennikarzem TVN24 Bartłomiejem Ślakiem.

 

Sprawa swój finał znajdzie w sądzie rodzinnym, który sprawdza, czy doszło do demoralizacji małoletnich. - Ja bym w sytuacji konfliktów dziecięco-młodzieżowych zaproponował jednak możliwość spotkania się przy jednym okrągłym stole, zjedzenia wspólnej pizzy i zastanowienia się, jak to, co było niefajne, zakończyć - mówi były rzecznik praw dziecka Marek Michalak.