Czarno na białym

Kontroler sam, "kiedy tylko się da"

W grudniu niewiele brakowało do katastrofy. Samolot schodził do lądowania na pasie, na którym była ekipa remontowa. Pozwolił na to kontroler, który w natłoku obowiązków zapomniał, że ekipę na pas wpuścił. Był sam. Nie miał nikogo do pomocy. Takie pojedyncze dyżury kontrolerów to dziś częsty obrazek na polskich lotniskach. Wcześniej pracowali co najmniej we dwóch. Zmieniła to pandemia i decyzja szefa Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, która zatrudnia wszystkich kontrolerów w Polsce. Sami kontrolerzy alarmują: to niebezpieczne! Alarmują nie po raz pierwszy. Materiał reporterów "Czarno na białym" Piotra Świerczka i portalu tvn24.pl Grzegorza Łakomskiego.