Pani Krystyna ma ponad 100 lat. Od pięciu lat cieszy się nowoczesnym rozrusznikiem serca

Pani Krystyna Konieczna
Pani Krystyna ma ponad 100 lat. Od pięciu lat cieszy się nowoczesnym rozrusznikiem serca
Źródło: Marek Nowicki/Fakty TVN
To może jeszcze nie jest ten moment, by uznać, że wszczepianie stymulatora serca po 90. roku życia to standard, ale rośnie liczba seniorów decydujących się na zabiegi korekcyjne, czyli poprawiające jakość życia. Są w coraz lepszym stanie zdrowia. Medycyna proponuje coraz mniej inwazyjne i bardziej nowoczesne procedury. 

Krystyna Konieczna pozostaje nadal bardzo aktywna, w domu wszystko robi sama. Jak trzeba, potrafi też coś uszyć. Od pięciu lat żyje dzięki bezelektrodowemu stymulatorowi serca, który został jej wszczepiony przez lekarza profesora Przemysława Mitkowskiego.

- Ta pacjentka miała wtedy dziewięćdziesiąt kilka lat. Ja już dokładnie nie pamiętam ile. To była pierwsza w Polsce implantacja urządzenia, które potrafiło stymulować komory synchronicznie z przedsionkami, czyli druga generacja, drugi model tego urządzenia - wspomina prof. Przemysław Mitkowski, kierownik Pracowni Elektroterapii I Kliniki Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Bezelektrodowy stymulator serca
Bezelektrodowy stymulator serca
Źródło: Fakty TVN

Lekarz nie miał wątpliwości, że trzeba wykonać zabieg i walczyć o zdrowie i jakość życia pacjentki, która wówczas skończyła już dziewięćdziesiąt pięć lat. - Była ta epidemia wtedy i nikt mnie nie chciał zawieźć. Dopiero jakiś znajomy zgodził się, że mnie zawiezie - mówi pani Krystyna Konieczna.

Życie pani Krystyny to karta historii. Urodziła się, jak premierem był Władysław Grabski, a marszałek Piłsudski jeszcze nie myślał o zamachu majowym. Kilka miesięcy temu hucznie obchodziła okrągły jubileusz. - Mam teraz 100 lat i pięć miesięcy - uśmiecha się.

Pani Krystyna nie pije i nie pali. - Moim ulubionym jedzeniem są jarzyny. Z kawy zrezygnowałam już dawno, herbatę normalną, czarną piję tylko, płatki owsiane to moje ulubione - twierdzi.

Coraz częściej wykonuje się zabiegi korekcyjne u seniorów

Kiedyś operacje u osób dobiegających setki były nie do pomyślenia, teraz nie są już niczym nadzwyczajnym. Poprawia się nasza kondycja biologiczna - naszych komórek i poszczególnych organów, serca, nerek, płuc i wątroby, które są w stanie znieść trudy znieczulenia i chirurgicznych ingerencji.

- U dziewięćdziesięciolatków coraz częściej są wykonywane różne procedury, dlatego że średnia długość życia w Polsce rośnie. Jeżeli chodzi o kobiety, to średnia osiągnęła już 81 lat, u mężczyzn trochę gorzej - 77 lat - tłumaczy prof. Przemysław Mitkowski.

Córka pani Krystyny planuje pójść w ślady matki i w ten sposób średnią krajową podwyższyć. - Żeby dożyć setki, to trzeba mieć rzeczywiście końskie zdrowie. Mi, odpukać w niemalowane, jakoś się udaje, oprócz tego, że człowiek połamał sobie rękę - mówi Dorota Gogolewska, córka Krystyny Koniecznej.

W tym właśnie ma pomagać nie tylko geriatria i zakłady opiekuńczo-lecznicze. - Medycyna korekcyjna jest właśnie po to, żeby zbliżyć się tymi protezami, jakimi są jakiekolwiek urządzenia, do takiego życia, które najbardziej odzwierciedla fizjologię taką, która była obecna u nas, kiedy byliśmy piękni, młodzi i zdrowi - mówi prof. Przemysław Mitkowski.

Czytaj także: