Swojego czasu jedna degustacja doprowadziła do zachwiania pozycji francuskiego wina przez trunki z Nowego Świata. Teraz filmowcy toczą spór, jak przedstawić historię tego zdarzenia.
A było tak... W 24 maja 1976 roku we Francji grupa jedenastu wyspecjalizowanych winiarskich ekspertów została poproszona o porównanie najlepszych francuskich win z butelkami mało znanego trunku z Kalifornii. Etykiety zostały zakryte, tak, by niczego nie sugerować degustatorom. Kiperzy, spośród których dziewięciu było Francuzami, jednogłośnie orzekli o wyższości jednego z trunków. Jak się okazało, było to wino z Ameryki...
Francuski przemysł winiarski do dziś nie może otrząsnąć się po tej porażce. Nic dziwnego, że wydarzenie to stało się przedmiotem zainteresowania twórców. Najpierw George Taber, dziennikarz "Time'a", napisał na ten temat książkę. Teraz zabrano się za filmy.
I pojawił się konflikt. Jego zarzewiem stał się sposób przedstawienia roli brytyjskiego sprzedawcy wina Stevena Spurriera, który organizował zawody. Pierwszy scenariusz filmowy, bazujący na książce Tabera (film w tej wersji ma nosić tytuł "Judgment of Paris"), "trzyma się" oficjalnej wersji wydarzeń i nie obarcza Spurriera winą za niepowodzenie Francuzów, tłumacząc ją po prostu okolicznościami.
Drugi scenariusz z kolei jednoznacznie czyni z hurtownika winowajcą francuskiego kryzysu. Tytuł tego filmu to "Bottle Shock", a zagrać ma w nim między innymi Danny DeVito jako kalifornijski producent wina, a w głównej roli wystąpi brytyjski aktor Alan Rickman.
67-letni dziś Steven Spurrier zdecydował się zaskarżyć twórców "Bottle Shock" o "deformowanie rzeczywistości" i "dezinterpretację". Organizację paryskich zawodów przeniósł tym samym spór na kolejną jeszcze płaszczyznę...
Źródło: Guardian
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu