Jedni mówią o potwierdzeniu XIV-wiecznej legendy, dla innych to po prostu "jakieś torebki pokryte lodem". Islandia żyje od kilku dni "odkryciem", jakiego dokonał mieszkaniec jednego z prowincjonalnych miasteczek. Udało mu się nagrać coś, co przypomina stworzenie dużych rozmiarów płynące po powierzchni rzeki. Legendy sięgające średniowiecza mówią o stworzeniu nazywanym "robakiem z rzeki Lagarfljot" i nie brakuje takich, którzy święcie wierzą w lokalnego odpowiednika "potwora z Loch Ness".
Zdjęcia pokazują coś, co wygląda na stworzenie płynące w rzece Joksula w dolinie Fljotsdal w Islandii. Zostały one wykonane przez mieszkającego w tamtych okolicach Hjortura Kjerulfa, który następnie przekazał je jednej ze stacji telewizyjnych.
Zarówno Hjortur, który widział to zjawisko z bliska, jak i tysiące Islandczyków, jest teraz pewnych, że ma do czynienia z przedziwnym zwierzęciem opisywanym od kilkuset lat w miejscowych legendach jako "robak z rzeki Lagarfljot". Ten stwór pojawił się w ludowych podaniach już w 1345 roku.
Naukowcy, którzy też zajęli się badaniem zdjęć, nie są jednak specjalnie skłonni do przyjęcia tej hipotezy i twierdzą, że może w tym wypadku chodzić po prostu o długi fragment folii lub papieru wrzucony do wody, który następnie wypełnił się wodą, uformował w coś na kształt węża i dzięki wirom i nurtowi rzeki w tamtym momencie przypominał żywe zwierzę.
Źródło: Reuters