Samoloty lądują przymusowo z różnych przyczyn - odpada silnik, na pokładzie pojawiają się terroryści, w ostateczności pijany pasażer uprzykrza życie współpasażerom. Ale chyba pierwszy raz do lądowania maszyny zmusiła... zupa grzybowa.
Samolot linii Ryanair wystartował spokojnie w poniedziałek z Budapesztu i skierował się na Dublin. Lot, jakich wiele na tej trasie, tym razem okazał się jednak wyjątkowy. Wszystko za sprawą nieszczelnego słoika z zupą grzybową, który jeden z pasażerów schował do luku na bagaż podręczny.
Po kilkunastu minutach lotu fatalna nieszczelność się ujawniła i zupa wylała się na siedzącego pod pechowym lukiem pasażera. Sama zupa nie spowodowałaby jednak całego zamieszania. Okazało się, że pasażer miał ostrą alergię na... grzyby.
Ludzki dramat z grzybami na karku
Śmieszna historia o nieszczelnym słoiku na pokładzie zaczęła przeradzać się w prawdziwy ludzki dramat. Pasażer zaczął się czerwienić, pocić, a w końcu dusić. Załoga nie miała wyboru - samolot nie doleciał do Dublina i wylądował przymusowo we Frankfurcie.
Ofierze zupy grzybowej pomogli lekarze i skończyło się na strachu. Ryanair zaś po dogłębnej analizie stwierdził, że przyczyną zamieszania była "substancja typu zupa grzybowa-olej roślinny".
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu