Lekarze stwierdzili, że strzała nie naruszyła żadnych ważnych organów wewnętrznych i wyjęli ją z ciała "Amorka". Zwierzak wyszedł z kociego szpitala i teraz przechodzi rehabilitację pod czujnym okiem opiekunki.
Wszyscy zastanawiają się, w jaki sposób kot został postrzelony. Opiekunka snuje nawet teorie, że zrobiły to dzieci, które dostały łuk pod choinkę.
Źródło: ENEX
Źródło zdjęcia głównego: ENEX (nagranie pozbawione dźwięku)