Młody pingwin cesarski, który zabłądził aż na plaże Nowej Zelandii przeszedł już dwie operacje i... dostał propozycję powrotu do domu, na Antarktydę.
Happy Feet - bo tak na cześć filmu animowanego nazywa go część mediów - musi jeszcze w poniedziałek przejść trzeci zabieg usunięcia z układu pokarmowego piasku.
Jeśli wszystko się powiedzie, w lutym przyszłego roku może być zawieziony do domu lodołamaczem przez biznesmena Garetha Morgana, który złożył taką ofertę. Podróż miałaby się odbyć dopiero w lutym przyszłego roku. Jednak jej wielką zaletą jest to, że podróż morska jest dla zwierzęcia znacznie bardziej bezpieczna niż ewentualny lot samolotem.
Nowozelandzkie władze nie podjęły jeszcze decyzji, czy przystaną na propozycję Morgana.
Pierwszy od 44 lat
Happy Feet, który w poniedziałek przypłynął na plażę Peka Peka (ok. 65 km od Wellington) był pierwszym od 44 lat przedstawicielem swojego gatunku, który został dostrzeżony na wolności w Nowej Zelandii. W tej chwili pingwin przebywa na terenie ogrodu zoologicznego w Wellington.
Źródło: yahoo.com