"Prosimy, nie dotykaj się. Daj nam spróbować!" - głosi wypisane "angielszczyzną" hasło wiszące w jednym z chińskich sklepów. Takich językowych kwiatków jest w Państwie Środka więcej. By ułatwiać życie turystom podczas Igrzysk Olimpijskich, Chińczycy tłumaczą na angielski co się da... i jak się da.
W związku ze zbliżającą się letnią olimpiadą w Pekinie, w Chinach nastąpiła ogólna mobilizacja do nauki angielskiego. Rząd organizuje darmowe lekcje dla chętnych, a jedna z największych gazet "Beijing Evening News" publikuje na swoich łamach codziennie... jedno zdanie w języku Szekspira.
Jakie są efekty tej nauki? Wystarczy rzucić okiem na tłumaczenia najprostszych napisów, które mają pomóc turystom zrobić zakupy, znaleźć toaletę, czy też uniknąć przykrego wypadku. "Mole restroom" (w wolnym tłumaczeniu "Toaleta dla kretów"), czy WC "special for deformed" (a więc "szczególnie dla zdeformowanych") to tylko niektóre przykłady.
Dalej jest jeszcze lepiej. Napisy typu "If you are stolen, call the police at once" ("Jeśli zostałeś skradziony, natychmiast zadzwoń na policję"), albo "Take care to fall into water" ("Zadbaj o to, by wpaść do wody") to codzienność. Jest też surowy zakaz obowiązujący wszystkich turystów: "Umieranie tutaj całkowicie zabronione".
Ci, którzy z chińskiej angielszczyzny się śmieją, powinni sobie jednak odpowiedzieć na pytanie: Jak tam mój chiński...?
bgr/mlas
Źródło: tvn24.pl, engrish.com, "The Times of India"
Źródło zdjęcia głównego: (fot. engrish.com)