Amerykanie odliczają godziny do inauguracji nowego prezydenta, a handlowcy z całego świata liczą zyski z obamowych pamiątek. Twarz pierwszego czarnoskórego przywódcy USA można znaleźć na koszulkach, maskach, a nawet… piwie.
Producenci pamiątek i właściciele sklepów zacierają ręce, bo twarz i nazwisko Baracka Obamy, niczym dotyk Midasa, zamienia towary w złoto. Na 44. prezydencie USA zarabiają przedsiębiorcy w tak odległych miejscach, jak Meksyk i Jerozolima. Jego twarz – przy pewnej dozie dobrej woli – można rozpoznać zarówno na lateksowych maskach z Mexico City, jak i moskiewskich matrioszkach.
W Jerozolimie hitem jest koszulka z brodatym Obamą i napisem „Nie martw się – bądź Żydem”. W Kenii, skąd pochodzi rodzina prezydenta-elekta, powstała specjalna limitowana edycja piwa „Prezydent", która sprzedaje się jak świeże bułeczki.
- Obama symbolizuje ambicję, nadzieję i realizację marzeń. I to doskonale współbrzmi z tym, w co konsument wierzy. Jest optymistą i wierzy w lepsze jutro, a to właśnie reprezentuje Obama – mówi Reutersowi dyrektor produkującej prezydenckie piwo firmy EABL Lemmy Mutahi.
A sprzedawcy dodają, że pamiątki sprzedają się tak dobrze, bo kupujący mają świadomość, że kupują kawałki historii. Które zapewne będzie można odsprzedać na e-bayu czy allegro.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters, EPA